Niewiadomski zmarł tuż przed dniem Wszystkich Świętych w więzieniu. Odsiadywał tam karę za zlecenie napadu i podżeganie do zabójstwa. Kierowania mafią wołomińską nigdy mu nie udowodniono. Oficjalna przyczyna śmierci "Dziada" to wylew. Ale ciągle badany jest watek, czy bossowi ktoś pomógł odejść z tego świata.
Stara gwardia czuwa
Henryk Niewiadomski został pochowany w jednym grobie ze swoim zastrzelonym dwa miesiące temu synem Pawłem Niewiadomskim ps. Mrówa. Jolanta N., żona Dziada i matka Pawła ze łzami w oczach wpatrywała się w brązową trumnę męża w drewnianym kościele na cmentarzu. W końcu nie tak dawno w tej samej świątyni opłakiwała śmierć syna.
Kościół szczelnie wypełnili hodowcy gołębi i przyjaciele zmarłego mafiosa. Na tyłach świątyni w zwartej grupie czuwała stara gwardia wołomińska: panowie, średnia wieku 50-60 lat, w czarnych mokasynach i skórzanych kurtkach. Podczas mszy nerwowo rozglądali się na boki. Na tacę wrzucali jednak tylko po 10 i 20 zł.
Złoty napis na grobie
Na płycie nagrobnej Jolanta N. kazała wyryć złotym kolorem imiona męża i syna. Po słowach księdza trębacz zagrał rzewną melodię. Na ten sygnał hodowcy otworzyli klatkę i wypuścili w niebo kilkadziesiąt białych i szarych gołębi. Ptaki zatoczyły nad grobem bossa kilka rund i odfrunęły. Zatwardziali gangsterzy ze starej praskiej gwardii otarli łzy płynące po policzkach. Tak pożegnali wczoraj legendarnego bossa mafii.