Wreszcie prawie trzymiesięczne negocjacje dobiegły końca. Klamka zapadła i Edyta Górniak zaczyna swoją wielką przygodę z TVN. Była gwiazda Polsatu zmieniła nie tylko barwy, ale też zarobki. Dokładna kwota, jaką gwiazda zgarnie, jest oczywiście tajemnicą handlową. Zna ją zaledwie kilka osób. Jednak ludzie związani z produkcją "Tańca z gwiazdami" nie mają wątpliwości: - Dostała 60 tysięcy, skoro w Polsacie zarabiała za odcinek 40 - mówią "Super Expressowi".
Przy takiej stawce Edyta ma szansę wzbogacić swoje konto o pół miliona złotych. Musi tylko przetańczyć 9 odcinków. I to jest w zasięgu jej możliwości i ambicji - Górniak przecież na scenie czuje się jak ryba w wodzie, porusza się z gracją kotki i świetnie czuje rytm. W dodatku jest uwielbiana przez Polaków. Kto wie, może nawet wygra "Taniec..."?
O to, by zatańczyć w parze z tą wielką diwą, stara się niejeden tancerz. Choć pojawił się pomysł, by Edyta wystąpiła z kimś nowym, ściągniętym z zagranicy, to jest bardziej prawdopodobne, że jednak dostanie kogoś już znanego z ekranu. Pod uwagę brani są Jan Kliment (36 l.), Rafał Maserak (26 l.) oraz Łukasz Czarnecki (26 l.). Każdy z tych panów ma na koncie znaczące osiągnięcia w programie, a Edycie przyda się sprawdzony koń.
Jak ustalił "Super Express", piosenkarka nie postawiła żadnych warunków w tej kwestii. Ostateczną decyzję zostawiła szefom stacji TVN. Kiedy będzie już wiadomo, kto obok niej stanie na deskach, piosenkarka rozpocznie treningi. Powinna się pospieszyć, bo większość uczestników kolejnej edycji "Tańca z gwiazdami" ćwiczy już od poniedziałku.