Kilka lat temu Michał kupił dzieciom labradora Rudiego. Pies wymykał się często poza ogrodzenie i biegał po osiedlu. Zdarzało się, że zwierzak znikał nawet na kilka dni, a Wiśniewski prosił na swoim blogu o pomoc w jego odnalezieniu.
Wreszcie któryś z sąsiadów, widząc błąkającego się Rudiego, najwyraźniej nie wytrzymał. Pewnego dnia ktoś wyrzucił wycieńczonego Rudiego z samochodu przed bramą domu Wiśniewskich. Pies był pomalowany czerwoną farbą, a na pysku miał domalowane czarne okulary!
- Michał był załamany. Nie spodziewał się, że otaczają go ludzie zdolni do czegoś takiego. Poczuł się niechciany i nieakceptowany, a takie rzeczy zwykle bolą go najbardziej - powiedział tygodnikowi "Na żywo" znajomy piosenkarza.
To nie był jednostkowy przypadek. Rudi jeszcze kilkakrotnie po tym zdarzeniu wracał oszpecony w podobny sposób, aż w końcu zniknął na dobre.
Wiśniewskiego nie trzeba kochać, nie trzeba go nawet lubić, ale wyżywać się w ten sposób na niewinnym i bezbronnym psie... to niskie.