Przedsiębiorca z Nowego Sącza z uśmiechem wspomina wyjazd do Anglii. - Przyjechałem 1 maja 2005 roku jako jeden z pierwszych emigrantów zarobkowych. O pracę było bardzo łatwo, wręcz odnosiło się wrażenie, że cała Anglia na nas czeka. Pierwszą pracę miałem już po południu. To był wtedy dla mnie inny świat, ludzie otwarci, wszystko proste mimo potężnej bariery językowej - wspomina nam polski emigrant.
On i żona zaczynali jak wiele innych osób. Pan Jakub, z wykształcenia politolog, dostał pracę fizyczną na budowie, jego żona nauczycielka - na zmywaku w restauracji i przy opiece nad starszymi osobami. Ale choć początki nie były łatwe, po pięciu latach zdecydowali się pójść na swoje. - Założyliśmy firmę, która zajmuje się montażem okien. W tej chwili zatrudniamy kilkanaście osób - mówi właściciel. Czy zamierza wrócić do Polski? - Mentalnie już nas nie ma w kraju, choć pewnie kiedyś wrócimy. Natomiast wątpię, aby do kraju chciała wrócić nasza córka Olga (16 l.), jej krajem jest Anglia, językiem ojczystym angielski - dodaje pan Jakub. Co myśli o wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii i konsekwencjach tej decyzji? - Zawsze byłem, jestem i będę zwolennikiem UE i jej jeszcze większej integracji. Wyjście Wielkiej Brytanii z UE utrudni nam obrót handlowy, podróże, możliwość legalnej pracy dla nowo przybyłych. Takie trudności możemy napotkać my, Polacy, jeśli faktycznie Brytyjczycy zdecydują, że nie chcą pozostać w UE - tłumaczy Jakub Niepsuj. Jaki będzie werdykt mieszkańców Wysp? O tym przekonamy się prawdopodobnie w piątek rano.