Przeciętne świadczenie byłych funkcjonariuszy SB to 4-6 tys. zł miesięcznie. Generałowie dostają 8,5 tys. zł, a najwyższe emerytury sięgają 22 tys. zł. Rząd chce zmniejszyć świadczenia komunistycznym funkcjonariuszom. Projekt ustawy w tej sprawie będzie dotyczył około 12 tys. osób, a maksymalna emerytura nie będzie przekraczała 2100 zł.
Na ten projekt skarży się Maria Kiszczak. - Nie umniejszajcie emerytur i rent ludziom, którzy pracowali dla Polski i jej służyli! Mąż był bohaterem, miał wielkie zasługi dla kraju, był patriotą, a teraz rząd chce obniżać nam emerytury! - oburza się Maria Kiszczak. I martwi się, że za 2 tys. zł nie przeżyje. - To jest przerażający pomysł rządu. Za taką kwotę nie da się wyżyć. Trzeba przecież utrzymać dom, opłacić rachunki, które są bardzo wysokie - mówi wdowa po generale.
Suchej nitki nie pozostawiają na niej byli działacze Solidarności, prześladowani w stanie wojennym. Bożena Jaworowska z Warszawy musi wyżyć za 750 zł renty miesięcznie. - Niech pani Kiszczak przeżyje za tyle! Komuniści mają się wciąż dobrze - zaznacza. Wtóruje jej Jan Winnik (73 l.) z Wrocławia, który od lat sześćdziesiątych organizował strajki, kolportował ulotki, musiał się ukrywać, bo był nękany przez bezpiekę. - Mam 1300 zł emerytury i nawet nie marzę o takim uposażeniu, które "grozi" Kiszczakowej. To niesprawiedliwe, że oficerowie SB i ich rodziny pławią się w luksusach, a ludzie, którzy walczyli z komuną, często żyją w nędzy - kwituje Winnik.
Czytaj: Żona Kiszczaka chce go przenieść na Powązki!