2-letni Kevin otrzymał spadek po dalekim krewnym. Zarówno chłopiec, jak i jego rodzice, z pewnością nie posiadaliby się z radości gdyby nie fakt, że wraz ze spadkiem otrzymali dług. I to ogromny! Według wstępnych szacunków chłopiec jest zobowiązany do zapłacenia ponad miliona złotych.
>>> Magda Gessler twierdzi, że spłaciła długi! Tyle, że komornik o tym nie wie
- Nie chcemy dla syna spadku, z którym wiążą się gigantyczne długi - mówi Katarzyna Kokot-Baran, mama Kevina, w wywiadzie dla "Nto.pl". - Do naszego synka zaczną stukać wierzyciele, komornik. Musimy w jego imieniu ponosić koszty całej obsługi prawnej, jeździć po sądach, komornikach. Gdybym szła z butelką wódki w jednej ręce i z synkiem za drugą rękę, zostałabym zatrzymana przez policję, sprawa trafiłaby do sądu, a ten ograniczyłby mi prawa rodzicielskie. A tak sąd nie zgodził się, bym broniła dobra swego dziecka i jego prawa do spokojnej przyszłości. Wszystkim bliższym krewnym sąd pozwolił na odrzucenie spadku, a nam nie. Dwulatek ma być kozłem ofiarnym?
Prezes kluczborskiego sądu, Cezary Obermajer, tłumaczy, że sąd uznał, że interesy dziecka najlepiej będzie chroniło dziedziczenie zwane "przejęciem spadku z dobrodziejstwem inwentarza” - spadkobierca odpowiada za długi spadkodawcy, ale do wartości wysokości spadku. To oznacza, że Kevin może zostać pozwany przez ewentualnych wierzycieli.
Rodzice chłopaka złożyli zażalenie w sądzie okręgowym w Olsztynie.