Marek N. (20 l.) mieszka na Pomorzu Zachodnim. Jak normalny młody mężczyzna - wieczory spędzał w dyskotece. Aż do ostatniego wyjścia...
Marek siedział przy barze i obserwował, co się dzieje na parkiecie. Po jakimś czasie dosiadły się do niego dwie dziewczyny.. Młodzi zaczęli ze sobą rozmawiać. - Dziewczyny stawiały mi piwo za piwem. Żal było odmawiać - relacjonuje dwudziestolatek. I tak wieczór upływał do momentu, kiedy Markowi urwał się film. - Musiały mi coś dosypać do piwa - oskarża dzisiaj chłopak. Marek zupełnie nie pamięta, w jaki sposób wyszedł z dyskoteki, oczywiście w towarzystwie nowych koleżanek, i jak razem z nimi trafił na pobliski skwer. Do końca życia nie zapomni jednak momentu otrzeźwienia! - Ocknąłem się, patrzę, a one mnie normalnie gwałcą. Obudziłem się w trakcie stosunku... - wyznaje chłopak. - Byłem pijany, nie miałem siły uciec. A one były dwie - dodaje Marek.
Gdy Dorota i Malwina już się zaspokoiły, zostawiły Marka w krzakach. Chłopak długo bił się z myślami, ale w końcu o wszystkim poinformował policję. Oskarżone o gwałt zaprzeczają wersji Marka. - Nie będę komentować tych bzdur - mówi Malwina S. (22 l.). Dorota K. (20 l.) natomiast twierdzi, że to chłopak był napastliwy. - To nasza sprawa, co z kim robimy - dodaje Dorota K. (20 l.). - Niech z nas jakichś dziwek nie robi.
Policja w tej sprawie milczy jak zaklęta. - Nie udzielamy żadnych informacji ze względu na dobro osób pokrzywdzonych - informuje inspektor Maciej Karczyński (38 l.) z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. Jeśli jednak doszło do gwałtu, to napalonym dziewczętom grozi nawet do 10 lat więzienia. A jeżeli ofiara złożyła zawiadomienie o przestępstwie, do którego nie doszło, to za kratki zamiast dziewcząt trafi... zgwałcony Marek.