Przypomnijmy tę makabrę. W niedzielę w domu jednorodzinnym przy ul. Partyzantów natrafiono na zwłoki dwóch braci - Rafałka i Wiktorka - oraz na ciało ich matki Agnieszki R. Dzieci leżały nieżywe w pokoju, matkę znaleziono powieszoną na strychu. Zwłoki odkrył ojciec Robert R. (46 l.). Co tam się stało?
- Bierzemy pod uwagę dwie wersje - mówi Tomasz Orepuk, rzecznik prasowy świdnickiej prokuratury. - Jedna to zabicie dzieci przez matkę, która później się powiesiła. Druga to zabójstwo całej trójki - tłumaczy prokurator. Za bardziej realną śledczy uważają pierwszą możliwość. To tzw. rozszerzone samobójstwo. - Pewne jest, że chłopców ktoś zabił. Na ich ciałach znaleziono ślady, które wskazują, że dzieci mogły być duszone i podtapiane - dodaje prokurator. Orepuk. Biegły z zakresu medycyny sądowej, który był na miejscu, tłumaczył, że na duszenie wskazują czerwone plamy na szyjach, a na podtapianie piana, która wydobywała się z ust. - Na pewno wiele wyjaśni sekcja zwłok, która zostanie przeprowadzona w środę.
Dlaczego Agnieszka R. zabiła własne dzieci, a potem siebie? Czy ktoś ją do tego skłonił? - Badamy ten wątek i niczego nie przesądzamy - ucina prokurator Orepuk. Tymczasem w charakterze świadka został przesłuchany Robert R. Mężczyzna miał zeznać, że podczas tragedii był w domu! Jak to możliwe, że nic nie słyszał? Dlaczego nie reagował? To usiłują wyjaśnić śledczy.
Robert R. to postać w Kłodzku dość znana. Od lat udziela korepetycji, nie kryje się też ze swoimi prawicowymi poglądami i wiarą katolicką. Jest bardzo aktywny na portalach społecznościowych. Niektórzy sąsiedzi twierdzą, że właśnie to doprowadziło rodzinę do zguby. - Całymi dniami przesiadywał przed komputerem. Nic dziwnego, że Agnieszka postradała zmysły, skoro dla jej męża najważniejsze było życie w świecie wirtualnym - usłyszeliśmy.
Zobacz także: Tajemnicze zaginięcie w Ełku. Gdzie jest Damian Jarocki?