Pani Anna w spółdzielczym wieżowcu mieszka prawie 40 lat. Nigdy nie zalegała z opłatami. Osiem lat temu przeszła na emeryturę. Wtedy postanowiła, że na swoje konto w spółdzielni będzie wpłacała nieco więcej pieniędzy niż wymagana stawka. - Chciałam zabezpieczyć się na wypadek choroby albo dłuższego wyjazdu. Wtedy czynsz mógłby być pokrywany z tej nadpłaty - tłumaczy. Przez osiem lat uzbierało się 2800 zł. Niestety, w październiku ub.r. pieniądze te przejął rządzący spółdzielnią syndyk Dariusz Jędrzejewski. - Stwierdził, że wchodzą w skład masy upadłościowej - mówi pani Anna. - Dla mnie to ogromna kwota. Gdy opłacę czynsz, media, kupię leki, na życie zostaje mi 200 złotych miesięcznie. Walczę z nim, żeby mi je oddał, ale odpisał, że zabierając mi pieniądze, ustanowił mnie wierzycielem spółdzielni! Pomoc pani Annie zaoferował radca prawny z Łodzi Waldemar Buda. Wysłał do ministra sprawiedliwości prośbę o interwencję. - Nie może być tak, że wyznaczony przez sąd syndyk zabiera czyjeś pieniądze! - powiedział.
Zobacz też: BURZE nad Polską! Gwałtowne burze, deszcz i grad. Mapa błyskawic i opadów NA ŻYWO