Damski bokser czy kochający mąż? A może utalentowany biznesmen, który kocha sport i chce wybudować w Polsce stadiony? Zdolny polityk bez skazy czy wyrachowany gracz, szara eminencja za plecami Donalda Tuska (51 l.)?
Po tym, jak reporterzy TVN ujawnili wstydliwe fakty z przeszłości ministra sportu, który miał pobić żonę i trafić za to do aresztu na Florydzie, "Super Express" postanowił prześwietlić życiorys ministra. Okazuje się, że na jego podstawie można byłoby nakręcić trzymający w napięciu serial sensacyjny. Czy ze szczęśliwym zakończeniem?
Szemrane towarzystwo
Grudzień 2007 roku. Na blogu europosła Ryszarda Czarneckiego (45 l.) pojawia się wpis: "Zbigniew Kuźmiuk przyniósł wiadomość o nowym pseudonimie ministra sportu. Mirosław Drzewiecki, zwany dotąd Drzewkiem, ma mieć teraz ksywę Biały Nos.
Kilka miesięcy później w łódzkim sądzie podczas rozprawy w procesie dwóch zwalczających się grup przestępczych skruszony gangster Maciej W. (45 l.), ksywka Waluś, zeznaje: - Dostarczałem narkotyki panu Drzewieckiemu. A nawet wspólnie z nim zażywałem kokainę - twierdził przestępca.
Pomówienie? - Badamy ten wątek - mówi nam Bogumiła Tarkowska (43 l.), naczelnik oddziału zamiejscowego Prokuratury Krajowej w Łodzi.
Mirosław Drzewiecki jak nikt inny potrafił ściągać na siebie zainteresowanie łódzkiego półświatka. Gdy w 1994 roku wspólnie z żoną Janiną (45 l.) otworzył ekskluzywną kawiarnię "Wiedeńska", zaroiło się tam od gangsterów ze słynnej łódzkiej "ośmiornicy". Choć Drzewieccy, jak pisał tygodnik "Polityka", lokal zamknęli, ludzi z tzw. miasta widywano w towarzystwie wpływowego polityka.
Majątek na ciuchach
Żyłkę do interesów odziedziczył po rodzicach, którzy prowadzili w Łodzi sklep. Umiał pieniądze zarabiać, ale także wydawać. Pierwszą kasę przepuścił w warszawskim hotelu Victoria - zaprosił dziewczynę i wynajął ekskluzywny pokój. Poważne pieniądze zarobił na saksach. Przywiózł trzy tysiące dolarów, kupił małego fiata, resztę odłożył.
Po studiach szył odzież na zlecenie zachodnich koncernów, sprowadzał tkaniny z Dalekiego Wschodu. I otwierał kolejne firmy. Na tekstyliach Drzewiecki zbił fortunę. Dzisiaj trudno powiedzieć, ile naprawdę wynosi majątek ministra. Wiadomo, że mieszka w luksusowym domu na obrzeżach Łodzi, ma też apartament na Florydzie i dwie działki o wartości prawie 1,5 mln zł. Z ostatniego oświadczenia majątkowego wynika również, że zaoszczędził ponad milion zł, 93 tys. euro i 152 tys. dolarów.
Zaufany premiera
Pierwsze kroki w polityce zaczął stawiać na początku lat 90. Związał się z Kongresem Liberalno-Demokratycznym, poznał Donalda Tuska. Został posłem, potem jego kariera potoczyła się błyskawicznie. Gdy powstawała Platforma Obywatelska, Drzewiecki został partyjnym skarbnikiem. Trzymał kasę i miał nieustanny dostęp do Tuska, który właśnie jemu powierzył kierowanie resortem sportu.
Drzewiecki już dawno żalił się, że media interesują się jego życiem prywatnym. - Czuję się jak bohater "Big Brothera" - grymasił. No i się doigrał. Reporterzy TVN wyciągnęli mu wstydliwą historię sprzed lat.
Damski bokser?
Z dokumentów amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości wynika, że w sylwestra 1999 roku Drzewiecki pobił żonę i noc spędził w areszcie. Najpierw miał chwycić ją za szyję, a potem rzucić na ziemię! Policjantom powiedział, że jest dyplomatą i... biedakiem, żeby móc dostać obrońcę z urzędu. W tym czasie zajmował 77. miejsce na liście... najbogatszych Polaków. - Kocham moją żonę! Próbowałem wziąć od niej telefon. Ktoś wziął mnie za napastnika i źle ocenił sytuację - bronił się w programie TVN "Teraz My" Drzewiecki.
- Mąż nigdy nie podniósł na mnie ręki - dodała jego żona Janina Drzewiecka.
Także sąsiedzi ministra złego słowa o nim nie powiedzą. - Nie wierzę, że uderzył żonę - mówi Kazimierz Wołek (62 l.). - To jest wzorowe małżeństwo. Widać, że bardzo się kochają. Pan minister to człowiek o gołębim sercu.
Co dalej?
Kilka dni temu minister sportu obiecał, że rzuci palenie i rozstanie się z nałogiem. Po ujawnieniu incydentu na Florydzie to jednak bardzo wątpliwe.- Jeżeli trzeba, nie muszę być ministrem - mówił wczoraj w Radio TOK FM.
Za Drzewieckim ujął się premier Tusk (51 l.). - Nie sądzę, by ta sprawa miała większe znaczenie dla funkcjonowania ministra - stwierdził.