Koszmarną sprawę wykryła jedna z wychowawczyń domu dziecka. W komputerze nastoletniego wychowanka znalazła zdjęcie... prącia. Według chłopaka miał je przesłać jego ksiądz. Sprawę zgłoszono do prokuratury, bowiem wszystko wskazywało na to, iż materiał nastolatkowi faktycznie nadesłał ksiądz Mariusz (imię zmienione dla dobra jego ofiar).
Prokuratorzy ostro przyjrzeli się sprawie i okazało się, że zdjęcia męskiego organu w pełnej okazałości mogło otrzymać na swe skrzynki odbiorcze nawet sześciu chłopców z domu dziecka oraz okolicznych szkół. Sama dyrektor domu dziecka stwierdziła, że na ten temat nie zamierza się wypowiadać. Mieszkańcy parafii oraz rodzice uczniów z miejscowych szkół są zbulwersowani ohydnym zdjęciem rozsyłanym nieletnim. Ale nie wierzą w winę duchownego. - Ten duszpasterz uczący w naszym gimnazjum to uosobienie dobroci i miłosierdzia - twierdzą parafianie. A jednak księdza przeniesiono na południe Polski. W prokuraturze w Międzyrzeczu toczy się w jego sprawie dochodzenie. Jak dowiedział się "Super Express", trwają przesłuchania małoletnich, którzy mieli otrzymać obsceniczne zdjęcia. Wszyscy chłopcy mają od 15 do 17 lat.
Jeżeli podejrzenia prokuratury się potwierdzą, ksiądz może usłyszeć zarzut prezentowania małoletniemu treści pornograficznej. A za to grozi do trzech lat więzienia.
- Prowadzimy także dochodzenie, czy nie dochodziło do molestowania seksualnego ze strony księdza w stosunku do nieletnich - mówi prokurator Marta Roćko z Prokuratury Rejonowej w Międzyrzeczu.
Oprócz postępowania prokuratorskiego w zgromadzeniu, do którego należy duchowny, powołano specjalną komisję, która ma zadecydować o jego ewentualnej winie.
Zobacz: Krzysztof Rutkowski "Tarzan boy" choruje na raka. Tak pomaga mu Zbigniew Stonoga