Na monitoringu z ulicy Jutrzenki, widać było jak za Mają w uliczkę wjeżdża samochód. Po chwili auto cofnęło się i odjechało w kierunku Niemiec. Poszukiwania trwały całą noc. Udział w nim brały setki policjantów, okoliczni mieszkańcy i psy tropiące. W namierzeniu Mai pomógł bucik znaleziony po niemieckiej stronie granicy. Rozpoznał go wujek dziewczynki. Do akcji przyłączyli się niemieccy policjanci, którzy wykorzystali śmigłowiec. Okazuje się, że porywaczem był 31-letni mężczyzna polskiego pochodzenia, który na stałe przebywa na terenie Anglii i Niemiec w programie „Po przecinku” w TVP Info insp. Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji. Nie mieszkał w miejscowości, z której uprowadzono Maję, jednak jak podaje policja, kręcił się w tych okolicach. Okazuje się, że mężczyzna cierpi na zaburzenia psychiczne.
Nie znane są motywy uprowadzenia. Policja nie ustaliła jeszcze, czy porwanie było związane z okupem, zleceniem, czy było całkiem przypadkowe. 31-latek uprowadził Maję samochodem, który pożyczył od członka swojej rodziny bez jego zgody. Ten jednak nie zgłaszał kradzieży, bo często pożyczał auto członkom rodziny - czytamy na tvp.info. Policję czeka rozmowa zarówno z dzieckiem, jak i z zatrzymanym. Wtedy z pewnością poznamy szczegóły dotyczące motywów porwania.
Dziewczynka pojechała wraz z mamą i psychologiem do miejsca, w którym ją odnaleziono. – Maja będzie przechodzić badania lekarskie w obecności rodzica. Nie wiemy, co tam do końca było, jest po traumie. Musimy wszyscy jej pomóc, a szczególnie ważna będzie teraz opieka rodziców – mówił Sokołowski.
Child Alert użyty po raz pierwszy
Jak podaje tvp.info, podczas poszukiwań 9-letniej Mai po raz pierwszy uruchomiono system Child Alert. Dlaczego nowoczesny system stworzony w 2013 roku został uruchomiony dopiero teraz? Okazuje się, że decyzja o jego użyciu zapada wtedy, gdy z zaginięciem dziecka związane jest prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa. Tajemniczy samochód śledzący Maję, znaleziony bucik wskazywał na taką okoliczność.