Kiedy Donald Tusk był tylko zwykłym premierem zarabiającym "jedynie" 18 tysięcy złotych miesięcznie, to jego żona jeździła zwykłą toyotą. Taki samochód nie raził w oczy i gwarantował przyzwoity standard. Teraz jednak Donald Tusk piastuje funkcję przewodniczącego Rady Europy, nazywanego nieformalnym prezydentem, a często też królem Europy. Jego miesięczne zarobki sięgają 105 tysięcy złotych. Stać ich więc na dużo więcej.
W piątkowe przedpołudnie żona Tuska wybrała się na przejażdżkę nowiutkim lexusem. Z domu pojechała do oddalonego o około 1,5 kilometra słynnego baru Przystań . Nie dziwi jednak, że zamiast przespacerować się 15 minut, Tuskowa zdecydowała się na samochód. Taką furą chce się jeździć, choć potężny leksus potrafi w trybie miejskim spalić nawet 12,8 litra paliwa. Ale w końcu, kto bogatemu zabroni?!