Rodzice 8-letniego Kamila z Pełczyc w najczarniejszych koszmarach nie śnili, że ostatni raz widzą ukochanego synka, który wychodził z domu do kolegi. Nigdy nie dotarł do mieszkania przyjaciela. Po drodze wszedł na topniejący lód skuwający Jezioro Panieńskie. Chłopiec nie przewidział, że tafla będzie za słaba, by utrzymać jego ciężar. Lód pękł, a dziecko wpadło do lodowatej wody. W pobliżu nie było nikogo kto mógłby mu pomóc wydostać się na powierzchnię.
Kiedy rodzina 8-latka zorientowała się, że nie ma go u kolegi zaczęła najpierw szukać go na własną rękę. Po sześciu godzinach nie trafiła jednak na żaden ślad. Do akcji wkroczyła policja, strażacy oraz mieszkańcy Pełczyc.
Patrz też: Augustów. Stanisław N. mąż kobiety, która utonęła z córkami: Straciłem całą rodzinę
Poszukiwania przerwano kiedy zapadł zmierzch. Zaginionego chłopca szukano także od środowego poranka. Stróże prawa mieli do dyspozycji psy tropiące, kamery termowizyjne i śmigłowiec. Nad Jeziorem Panieńskim koło Pełczyc funkcjonariusze znaleźli najpierw czapkę chłopca. Kilka minut później potwierdziły się najgorsze przypuszczenia. W częściowo skutej lodem wodzie, 20 metrów do brzegu pływały bezwładnie zwłoki chłopca.
Policja podejrzewa, że 8-latek wszedł na zamarznięte jezioro i utonął kiedy załamał się pod nim lód.