Pijany proboszcz mógł zabić! O krok od tragedii w Lublinie

2016-02-24 3:00

Gdyby nie refleks, Piotr K. (37 l.) z Lublina straciłby życie, ale mogła też zginąć jego 10-miesięczna córeczka. Na szczęście udało mu się ominąć pirata, który wyjechał wprost przed jego samochód. Kierowcą, który mógł doprowadzić do tragedii, okazał się ksiądz Leszek S. (53 l.). Proboszcz szalał po ulicach podrasowany 2,2 promila alkoholu.

W ostatnią sobotę tuż przed godz. 13pan Piotr jechał z 10-miesięczną córeczką ul. Filaretów w Lublinie. To dwupasmowa droga łącząca dwie dzielnice. - Nagle z bocznej ulicy wyjechało audi. Centralnie, na środek drogi - opowiada mężczyzna. Na szczęście udało mu się odbić w lewo i zahamować. - Odpuściłem sobie nerwy i ruszyłem dalej, zostawiając za sobą pirata - dodaje pan Piotr. W lusterku zobaczył jednak coś, co zmroziło mu krew w żyłach. Samochodem, który jechał za nim, nosiło na boki, a na pobliskim rondzie auto wjechało na krawężnik. - Zadzwoniłem na policję. Przepuściłem audi przed siebie i jechałem za nim - dodaje mężczyzna. Auto skręciło w osiedle i zatrzymało się pod kościołem przy ul. Skierki. Kierowca chwiejnym krokiem poszedł na plebanię.

- Kiedy zrozumiałem, że to ksiądz, oniemiałem. Uczy, jak żyć i postępować, a sam... Przecież mógł nas zabić - zżyma się pan Piotr.

Zobacz: Makabryczne morderstwo w Warszawie. ODCIĄŁ GŁOWĘ konkubinie! Naśladowca Kajetana?

Okazało się, że proboszczowi tego kościoła ani przez myśl nie przeszła skrucha. Kiedy pojawili się policjanci, najpierw przez 10 minut nie chciał otworzyć drzwi plebanii. W końcu pojawił się w nich, ledwie stał na nogach. - Samochodem jeździł siostrzeniec - bełkotał. Nie potrafił jednak powiedzieć, gdzie jest rzekomy krewny.

Funkcjonariusze nie uwierzyli duchownemu, zabrali go na komendę. - Badanie alkomatem 53-letniego mężczyzny dało wynik 2,2 promila. Usłyszał zarzut kierowania samochodem pod wpływem alkoholu - informuje Renata Laszczka-Rusek z KWP Lublin.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki