Badanie dotyczące emigracji zarobkowej przeprowadziła pracownia Millward Brown dla agencji pośrednictwa pracy Work Service. W porównaniu z zeszłorocznym badaniem liczba tych, którzy chcą emigrować, wzrosła o 250 tysięcy osób (obecnie to 1,2 mln osób). - Najbardziej zainteresowani wyjazdem są ludzie młodzi - poniżej 35. roku życia. Stanowią oni niemal dwie trzecich wszystkich osób, które rozważają wyjazd za granicę - podkreśla Tomasz Hanczarek, prezes Work Service.
Emigrują, bo nie ma dla nich odpowiedniej pracy w kraju, gdzie buduje się tylko kolejne blaszane sklepy. - Nie będę tyrał za głodową pensję. Lepiej wyjechać - mówi Artur Cichowski (20 l.), student Uniwersytetu Wrocławskiego. Takie opinie można usłyszeć w całym kraju.
Przed negatywnymi skutkami emigracji ostrzegają socjologowie. - Emigracja to najwyższa cena, jaką płacimy za członkostwo w Unii Europejskiej. Wyjeżdżają młodzi i dobrze wykształceni, którzy mogliby pracować na rozwój kraju. Ich dzieci rodzą się za granicą i nie będą pracowały już na polskich emerytów - ocenia w rozmowie z "Super Expressem" profesor Janusz Czapiński (64 l.), psycholog społeczny.
Polacy rozważający emigrację najczęściej wskazywali chęć wyjazdu do Anglii, Niemiec, Norwegii i Holandii. Czy można zatrzymać ten negatywny trend? - Obawiam się, że będzie się on pogłębiał - dodaje Czapiński.
Teoretycznie luka pokoleniowa powstająca z powodu emigracji młodych Polaków mogłaby zostać zasypana przez młodych Białorusinów i Ukraińców przyjeżdżających do nas do pracy. - Polska mentalnie i prawnie nie jest na to jeszcze gotowa - ocenia Czapiński.
Zobacz: Michał Kamiński: nie mam nic wspólnego z fuchą dla mojej żony. Czy aby na pewno?