- To znalezisko porównywalne z namierzeniem wraku Titanica - powiedział Radiu Wrocław Jarosław Chmielewski, prawnik, który reprezentuje poszukiwaczy. Spotkał się on z urzędnikami wałbrzyskiego Ratusza. Potwierdził to prezydent miasta Roman Szełemej, jednak szczegółów zdradzić nie chciał.
Tymczasem władze Wałbrzycha boją się, że w regionie wybuchnie gorączka złota. - Z uwagi na bezpieczeństwo mieszkańców mieliśmy już spotkanie z policją, strażą pożarną i prokuraturą - wyznał starosta Jacek Cichura. Co ustalono? To też tajemnica. Tak samo, jak wszelkie informacje na temat skarbu. Wiadomo tylko, że w pociągu mają się znajdować drogocenne kruszce, ale też broń, m.in. działa samobieżne.
O hitlerowskim złotym pociągu krążą legendy od końca II wojny światowej. W jej ostatnich miesiącach naziści w pośpiechu wywozili różne zrabowane skarby i ukrywali je w sekretnych miejscach, m.in. w Sudetach. - Faktem jest, że od 1945 roku w okolicach Wałbrzycha szukano różnych skarbów, także owego pociągu z kosztownościami - mówi Marek Kowalski z urzędu konserwatora zabytków w Wałbrzychu.
Pociąg może być wypełniony tzw. Złotem Wrocławia. Na polecenie hitlerowskich władz mieszkańcy Wrocławia i innych miejscowości na Dolnym Śląsku musieli oddawać kosztowności do depozytu. Pociąg z bezcennym ładunkiem wyruszył w trasę i... zniknął gdzieś w okolicy Wałbrzycha. Jedni twierdzą, że został ukryty w tajnych podziemnych korytarzach nieopodal miejscowości Lubiechów, inni zaś, że tkwi w nieodkrytych jeszcze kazamatach pobliskiego zamku Książ.
W pociągu mogą być też przedmioty, które Niemcy zrabowali w czasie wojny Żydom i Polakom. - Ale może być też ruda uranu czy przemysłowa platyna - dywaguje Joanna Lamparska, znana badaczka tajemnic Dolnego Śląska. Tak czy inaczej, gdyby złoty pociąg został odnaleziony, byłaby to sensacja na skalę światową.
Zobacz: Wałbrzych: odkrywcy znaleźli legendarny pociąg ze złotem. Chcą dostać 10 proc. znaleźnego