Zawiercie. Młody chłopak stracił życie przez policjantów? SZCZEGÓŁY

2014-07-23 9:27

Na komisariat w Zawierciu (woj. śląskie) posypały się butelki i jajka. "Dajcie winnego, wy k..., dajcie winnego!" - skandował tłum młodych ludzi. Po chwili na jezdni zapłonęła opona. Zamieszki wybuchły po tym, jak miasto obiegła wiadomość o tajemniczej śmierci Adriana Gajewskiego (†21 l.). Jak głosiły plotki, chłopak miał zostać skatowany przez policję.

Razem z kolegami Adriana pod komisariat przyszli członkowie rodziny chłopca. - Śmierć policji za śmierć mojego syna! - krzyczał Mariusz Gajewski, ojciec Adriana. - Nie wierzymy policji, niech wyjaśnią, co się stało z chłopakiem - wtórował mu dziadek Adriana, Janusz Gajewski.

NOWE: Zawiercie: czy policjanci przyczynili się do śmierci chłopaka? Są wyniki sekcji zwłok...

Policjanci z Zawiercia obawiając się ataku, wezwali posiłki. Odgrodzili się od protestujących szczelnym, uzbrojonym kordonem. Zdecydowanie zaprzeczają jednak, by mieli coś wspólnego ze śmiercią 21-latka.

Do tragedii doszło w nocy z soboty na niedzielę. Adrian bawił się ze znajomymi na 18. urodzinach kolegi. Przed północą grupa postanowiła zmienić lokal. Szli ulicą Marszałkowską. - Za nami jechał radiowóz. Potem zauważyliśmy kolejne dwa. Zaczęliśmy uciekać. Wtedy ostatni raz widzieliśmy Adriana żywego - mówi uczestnik imprezy.

Nad ranem do konającego 21-latka, zostało wezwane pogotowie. Mimo reanimacji chłopak zmarł. Teraz jego rodzina oraz koledzy winią za tę śmierć policję. - Nie mogę się pogodzić ze śmiercią wnuczka - mówi załamany Janusz Gajewski. Sprawę przejęła prokuratura w Częstochowie. Znane są wstępne wyniki sekcji zwłok. - Śmierć nastąpiła po uduszeniu wymiocinami - mówi prokurator Tomasz Ozimek. - Biegli stwierdzili też na ciele zmarłego liczne otarcia naskórka i zasinienia. Jednak wykluczyli, aby te obrażenia spowodowały śmierć - dodaje.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki