3,5-letni Dawid z Karolinowa ostatni raz był widziany przez sąsiadów w czwartek po południu. Maluch bawił się z psem na podwórku. Gdy jego pupil uciekł, chłopiec pobiegł za nim. Matka, babcia i rodzina Dawidka początkowo sami szukali chłopca. Wieczorem do akcji włączyła się policja i inni mieszkańcy wsi.
Do pszukiwań wykorzystywane są kamery termowizyjne i pies tropiący. Ostatnie ślady 3-latka widać przed wejściem do lasu. Podejrzenia policji, że chłopiec mógł się zgubić gdzieś w lesie potwierdziły się.
Na trop Dawidka wpadł w piątek leśniczny z Leśnictwa Łazy, w oddalonej o ok. 4 kilometry wsi Łęczno. Maluch był cały i zdrowy, ale lekko wyziębiony. Życiu chłopca nie zagraża niebezpieczeństwo. By upewnić się, że nic mu się nie stało zostanie przebadany przez lekarza.
Wszystko wskazuje na to, że 3-latek całą noc spędził w lesie, na szczęście cały czas pozostawał w towarzystwie swojego psa Miśka. To właśnie pies swoim szczekaniem doprowadził leśniczego do skulonego w zaroślach dziecka.
Dawidek leży teraz w szpitalu. Był bardzo wyziębiony i musi pozostać pod opieką lekarzy kilka dni.