Przechodząca obok kancelarii Tuska kobieta zauważyła płonącego jak pochodnia mężczyznę. Przerażona natychmiast wezwała policję. Na miejsce tragedii przyjechała też straż pożarna, która ugasiła 49-letniego desperata. W akcji ratunkowej pomagali też funkcjonariusze BOR. Dlaczego warszawiak zdecydował się na tak dramatycznych krok tego jeszcze nie ustalono.
Zostawił list do premiera i się spalił
Polska Agencja Prasowa dowiedziała się nieoficjalnie, że mężczyzna zanim targnął się na swoje życie zostawił list pożegnalny do premiera Donalda Tuska. Szef rządu, który pojechał Tuskobusem na Pomorze Zachodnie, wie o dramatycznym zdarzeniu. Polecił szefowi Kancelarii Premiera, Tomaszowi Arabskiemu, by zajął się wszystkim i ustalił co się stało.
Mężczyzna z poparzonymi drogami oddechowymi i dużą powierzchnią ciała w ciężkim stanie walczy o życie w szpitalu. Lekarze z pogotowia ratunkowego nie mieli wątpliwości, że mężczyzna podpalił się sam. Przy 49-latku nie znaleziono żadnych plakatów, ulotek czy haseł, które wskazałby powód tak desperackiej decyzji.
Niedaleko miejsca gdzie płonął mężczyzna znaleziono butelki prawdopodobnie po rozpuszczalniku.