Gdy "Super Express" ujawnił, że Marta Kaczyńska mieszka wraz mężem w Pałacu Prezydenckim, w redakcji rozdzwoniły się telefony od oburzonych Czytelników. Większość z nich pytała, dlaczego córka prezydenta nocuje w pałacu.
Nowe kierownictwo Kancelarii niezbyt chętnie rozmawia na ten temat. - Czasowa obecność pani Marty Kaczyńskiej i jej rodziny w Pałacu Prezydenckim wynika z konieczności uporządkowania i spakowania prywatnych rzeczy należących do jej tragicznie zmarłych rodziców - mówi nam Jacek Michałowski, p.o. szefa Kancelarii.
Jak się dowiedzieliśmy, po śmierci prezydenckiej pary nikt z urzędników nie ma dostępu do prezydenckich apartamentów. Podobnie wygląda sytuacja w rezydencji na Helu.
- Dostęp do apartamentów prezydenta jest nam potrzebny, by przeprowadzić tam niezbędny remont, który pozwoli na przyjęcie nowego gospodarza - mówi tymczasem Michałowski.
Prezydencki apartament znajduje się na drugim piętrze pałacu. W jego skład wchodzi kilka pokoi, które, jak się okazuje, trzeba odnowić.
- Zimą potrafiła tam zamarzać woda. Trzeba pomalować ściany, zrobić porządek z wentylacją i klimatyzacją. Tylko kiedy mamy to zrobić? - pyta nasz informator.
Jak się dowiedzieliśmy, w poniedziałek Marta Kaczyńska ma pozwolić urzędnikom wejść do mieszkania rodziców i przeprowadzić inwentaryzację. Nie oznacza to jednak, że odda klucze i opuści Pałac. - Nikt z nas nie wie, kiedy to nastąpi - ucina nasz informator. Córka prezydenta nie chce na ten temat rozmawiać. - To moja prywatna sprawa. Nikt nie wyznaczał mi żadnego terminu, w którym mam mieszkanie opuścić. Zresztą odniosłam wrażenie, że wszystko sobie z władzami Kancelarii wyjaśniliśmy - przekonuje Marta Kaczyńska.