Właścicielami portu im. Lecha Wałęsy są: gminy Gdańsk, Sopot i Gdynia, województwo pomorskie oraz nadzorowane przez Ministerstwo Transportu Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze". Szefami większości tych instytucji są politycy PO.
Czyżby więc Michał Tusk dostał robotę po politycznej linii? Przedstawiciele lotniska zaprzeczają: - Takie oskarżenia pojawiałyby się wszędzie tam, gdzie zostałby zatrudniony Tusk junior. Swoją wiedzą wielokrotnie już udowodnił, że zna się doskonale na obowiązkach, które mu powierzyliśmy - mówi Michał Dargacz, rzecznik prasowy gdańskiego lotniska.
Jednak potwierdza, że syna premiera zatrudniono bez żadnego konkursu. Na posadę zasłużył podobno... tekstami, które publikował w gdańskim dodatku "Gazety Wyborczej".
- Wiele artykułów, które Michał Tusk pisał jako dziennikarz, dotyczyło właśnie spraw lotniczych. Wielokrotnie podpowiadał nam rozwiązania, które potem były wdrażane. I rzeczywiście. Młody Tusk wiele razy pisał o porcie im. Lecha Wałęsy. Najczęściej rozpływał się w pochwałach: "Na tle innych dużych lotnisk regionalnych wynik jest rewelacyjny" - pisał w 2010 roku, informując o liczbie pasażerów, którą obsługuje gdański port. "Ostatni i kluczowy element gdańskich przygotowań do EURO 2012 na finiszu. Gotowe są już wszystkie inwestycje gdańskiego lotniska, oprócz wykańczanego terminalu".
Jednak Michał Tusk zapewnia, że o pracę na lotnisku wcale nie zabiegał.
- Od półtora roku kuszono mnie tą propozycją. W końcu się zgodziłem - mówi nam krótko syn premiera. Według naszych informacji zarabia ok. 4 tysięcy złotych miesięcznie. Ma się zajmować kontaktami portu z przewoźnikami. Jego znajomi już od dawna żartują, że jest ekspertem w wyszukiwaniu tanich lotów.
Modną odzież i dodatki najlepszych marek możesz mieć z rabatem. Zobacz na Guess promocje.