Jaki wpływ na wysokość naszych przyszłych emerytur będą mieć wprowadzane przez rząd zmiany? Czy nasze świadczenia wzrosną, czy też będą niższe? O ile?
- Jedno, co na pewno możemy powiedzieć, to to, że nasze emerytury w największym stopniu zależeć będą od tego, jak długo będziemy pracować i ile będziemy odprowadzać składek - zarówno do ZUS, jak i do OFE. Po naszych zmianach OFE pobierać będą mniej prowizji, a poza tym - już od 2015 roku - więcej środków będą inwestować w akcje. Istnieje więc duża szansa, że emerytury będą podobnej wysokości, a może nawet większe. Bardzo trudno jest nam odpowiedzieć na pytanie dotyczące przyszłości. Ale możemy z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że gdyby nasza propozycja obowiązywała od początku - to jest od 1999 roku - każdy Polak gromadzący oszczędności w II filarze od 1999 r. miałby ich o ok. 13 tys. złotych więcej, a dług na każdego Polaka byłby o ponad 3 tys. mniejszy. To chyba jedyny sposób, żeby dowieść, że nasza propozycja jest lepsza.
- Czy środki gromadzone na indywidualnych kontach emerytalnych w ZUS oraz w OFE będą mogły być dziedziczone?
- Środki na subkoncie w ZUS będą dziedziczone na tych samych zasadach, co dzisiaj w OFE, czyli w 50 proc. małżonek (w formie zapisu na koncie), a w 50 proc. w gotówce jako część masy spadkowej. Zarówno w OFE, jak i w ZUS dziedziczenie środków dotyczy tylko okresu oszczędzania oraz 36 miesięcy po dniu przejścia na emeryturę.
- Czy rząd będzie kiedykolwiek rozważać wycofanie się z obowiązkowego oszczędzania w OFE?
- Nie. Drugi filar, w części, w której środki te inwestowane będą na giełdzie, daje szansę na wyższą emeryturę.
- Wszystko wskazuje na to, że przeciętna emerytura za 20-30 lat będzie mieć siłę nabywczą niewiele przekraczającą 1000 zł. Czy za takie pieniądze można godnie żyć na starość?
- Po zmianach wprowadzonych w 1999 roku wysokość naszej emerytury będzie zależeć od dwóch czynników: od liczby składek, które przez lata naszej pracy odłożymy na swoim koncie w ZUS i OFE, ale także, a może przede wszystkim, od tempa wzrostu gospodarczego Polski. Dlatego tak ważne jest, żebyśmy likwidowali wszystkie bezsensowne wydatki budżetu państwa - a do tych zaliczam przekazywanie składki do OFE po to, żeby później budżet państwa pożyczał je od OFE na wypłatę bieżących emerytur - a zaoszczędzone środki dobrze inwestowali w rozwój naszej gospodarki, czyli np. w obniżenie długu. Jeśli Polska będzie się szybko rozwijać, będą rosły nasze wynagrodzenia, a co za tym idzie - składki i emerytury.
Przeczytaj koniecznie: Minister Rostowski po debacie z Balcerowiczem: Propozycja rządu ma WIĘCEJ zwolenników
- Co z obiecywanymi wakacjami pod palmami lub wesołym życiem staruszka?
- Kampania reklamowa, która wypromowała hasło emerytur pod palmami, to efekt działań OFE. Teraz, po 12 latach, wiemy, że nie wszystko w tym systemie działa tak, jak należy. Dlatego rząd zdecydował się na zmiany w systemie. Przypomnę raz jeszcze: możemy mieć wysoką emeryturę, jeśli Polska będzie się szybko rozwijać.
- Czy tak naprawdę, aby na starość wieść w miarę bezproblemowe życie - opłacać media, lekarstwa, żywność i od czasu do czasu pozwolić sobie na drobne przyjemności, nie trzeba będzie oszczędzać na inne różne sposoby, a nie tylko w ZUS i OFE?
- Bardzo trudno dziś określić, jak wysokie będą nasze emerytury w przyszłości. Zawsze więc lepiej jest budować swoje oszczędności nie tylko w obowiązkowym I i II filarze, ale także poprzez dodatkowe działania.
Jacek Bergman (42 l.), z Łodzi:
- Dla zwykłego człowieka debata panów Balcerowicza i Rosto-wskiego to ekonomiczny, zupełnie niezrozumiały slang. A ja w dalszym ciągu nie wiem, ile dostanę pieniędzy, gdy przejdę na emeryturę.
Katarzyna Figlarek (22 l.), z Łodzi:
- Nic nie rozumiem z tego całego zamieszania wokół OFE. A już poniedziałkowa debata jeszcze bardziej namąciła mi w głowie. Chciałabym tylko wiedzieć, na jaką emeryturę mogę w przyszłości liczyć.
Marcin Krupiński (22 l.), z Warszawy:
- Oglądałem tylko fragmenty debaty między ministrem i LeszkiemBalcerowiczem, bo tego po prostu się nie dało słuchać. Ludzie nie rozumieją, o czym oni tam gadają, więc trzeba to wyjaśnić.
Paweł Markowski (36 l.), z Warszawy:
- Nawet nie oglądam tych debat, bo ich i tak nie można zrozumieć. Bardzo dobrze, że to tłumaczycie. Dzięki wam będę mógł zrozumieć wreszcie, o co tak naprawdę chodzi w tym sporze o przyszłe emerytury.
Aleksander Sokołowski (45 l.), z Białegostoku:
- Bardzo ciężko wyłowić jasny przekaz ze słów ekonomistów. Skąd mogą wiedzieć, co wydarzy się w polityce i gospodarce za 15 czy 20 lat? Mam nadzieję, że z tych dyskusji wyniknie coś pozytywnego dla emerytur.
Marta Wasilewska (26 l.), z Białegostoku:
- Zupełnie nic nie rozumiem z tego, co mówią panowie Rostowski i Balcerowicz. Moim zdaniem tym swoim gadaniem wzbudzają jedynie w Polakach strach, że z naszymi emeryturami w przyszłości nie będzie kolorowo...