49-letni mężczyzna, który tragnął się na swoje życie na chodniku przed budynkiem Kancelarii Premiera przebywa w szpitalu przy ul. Szaserów w Warszawie. Deperat ma poparzenia I i II stopnia ponad połowy powierzchni ciała oraz poparzenia dróg oddechowych. Lekarze określają jego stan jako ciężki.
Płonącego mężczyznę spostrzegła kobieta przechodząca Alejami Ujazdowskimi i od razu wezwała policję. Na pomoc nieszczęśnikowi ruszyli też funkcjonariusze BOR, którzy gasili ogień kocami. Po przyjeździe służb ratunkowych i policji 49-latek był przytomny. Rozmawiał z funkcjonariuszami, powiedział jak się nazywa i że oblał się rozpuszczalnikiem, a potem podłożył ogień.
Zdesperowany 49-latek rozesłał LISTY POŻEGNALNE
Poparzony desperat zostawił list pożegnalny, w którym tłumaczy próbę samobójczą. Przykleił go do ławki w Łazienkach Królewskich. Listy o podobnej treści rozesłał też do kilku redakcji.
49-latek wyjaśnia, że podpalił się, bo ma długi i problemy z płatnościami oraz komornikiem. Ma żonę i trójkę dzieci. Z listu wynika też, że jest spoza Warszawy, ale jednocześnie, że albo pracował, albo prowadził biznes na terenie Warszawy
Premier Tusk zdecydował, że przerwie objazd Tuskobusem po Polsce i wróci do Warszawy. Jeszcze w piątek wieczorem ma odwiedzić mężczyznę w szpitalu w Wojskowym Instytucie Medycznym.