To bardzo bolało, a ja strasznie płakałem. Kiedy pierwszy raz zobaczyłem swoją mamusię Agnieszkę (31 l.), widziałem, że jest przerażona. Potem już nic nie pamiętam. Podobno przestałem na chwilę oddychać i lekarze musieli mnie podłączyć do specjalnej maszyny. Gdy się przebudziłem, znowu zobaczyłem buzię mojej mamy. Stała nade mną i się przyglądała. Była już trochę spokojniejsza, ale kiedy próbowałem wyciągnąć w jej stronę obie rączki, nie mogłem tego zrobić. W górę podniosła się tylko moja lewa rączka, prawa leżała bezwładnie wzdłuż mojego małego ciałka. Choćbym nie wiem jak mocno próbował, prawa rączka mnie nie słuchała. Nie potrafię nią pomachać, zgiąć jej w łokciu, złapać rączką za rękę mamy, czule objąć i przycisnąć się do jej piersi. Słyszałem, jak lekarze mówili mamie, że to porażenie nerwów splotu barkowego.
Teraz mamusia jeździ ze mną z rodzinnych Katowic aż pod Warszawę do Dziekanowa Leśnego. Tam lekarze dużo ze mną ćwiczą, żeby w rączce nie zanikały moje mięśnie. Podłączają też moją bezwładną rączkę do prądu. Brrr! Bardzo tego nie lubię, ale mamusia mówi, że to pomoże.
Teraz jedyną nadzieją dla mnie jest skomplikowana operacja. Mogą ją przeprowadzić lekarze w Akwizgranie. Żeby wszystko się udało, muszę trafić do kliniki w Niemczech, zanim skończę pół roku. Mamusia strasznie się martwi, że nie będzie jej stać na nasz wyjazd. Operacja kosztuje ponad 7 tysięcy euro.
Chciałbym w końcu móc mocno objąć mamusię obiema rączkami, potem nauczyć się trzymać butelkę mleka, później pisać i rysować. Czasu mam coraz mniej. Dlatego proszę Was, drodzy Czytelnicy - pomóżcie mi odzyskać sprawność w prawej rączce.
Pomóż Wojtusiowi!
Pieniądze na leczenie Wojtusia można wpłacać na konto:
FUNDACJA SPLOTU RAMIENNEGO
ING Bank Śląski O/Warszawa, Kochanowskiego 51a
Nr konta: 19 1050 1054 1000 0023 1256 3600
z dopiskiem: darowizna na leczenie Wojtusia Grzyśki
Dla wpłacających z zagranicy konieczny SWIFT: INGB PL PW