Zarzut może usłyszeć m.in. ppłk Paweł Plusnin (50 l.), który chwalił się, że "oszukiwał" Polaków, i jego zastępca mjr Wiktor Ryżenko (33 l.). Według śledczych mieli oni obowiązek zakazać tupolewowi lądowania.
"Nawet gdyby w wieży kontroli lotów siedział szympans i bełkotem podawał informacje, to nie przyczyniłoby się to do tragedii" - błaznował w miniony czwartek ekspert Oleg Smiernof na wideokonferencji rosyjskich specjalistów.
Po raz kolejny zrzucili oni na Polaków całą winę za katastrofę. Prawdopodobnie Rosjanie urządzili ten spektakl, bo wiedzieli, że polscy prokuratorzy, którzy przesłuchiwali kontrolerów wieży w Smoleńsku, wiedzą już znacznie więcej.
Z zeznań płk. Anatolija Murawiowa, dyspozytora ruchu lotniczego w Smoleńsku, wynika, że wieża powinna zakazać lądowania tupolewowi na podstawie wojskowych przepisów sprzed 7 lat. "Na lotnisku Siewiernyj w Smoleńsku bezpośrednie kierownictwo nad lotami sprawuje kierownik lotów. W dniu 10 kwietnia 2010 r. lotami kierował podpułkownik Plusnin ( ) Zezwolenie załodze samolotu na lądowanie wydaje bezpośrednio kierownik lotów, przy czym obowiązkowym warunkiem wydania zezwolenia na lądowanie jest wizualny kontakt z samolotem, to znaczy, kierownik lotów musi wizualnie obserwować samolot (...)" - cytuje zeznania Murawiowa TVN24. Plusnin samolotu nie widział...
Przeczytaj koniecznie: Katastrofa smoleńska: Rosjanie kończą śledztwo, ale ciągle nie wiedzą, kto jest winny
O przepisie, według którego kontrolerzy mieli obowiązek zamknąć lotnisko, mówił także podczas konferencji prasowej Michaił Guriewicz, szef grupy śledczej Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej. - Kierownik lotów jest zobowiązany zakazać lądowania, jeśli są przeszkody, które zagrażają bezpieczeństwu lotu lub warunki są poniżej minimum pogodowego - powiedział dziennikarzom.
Poza tym według naszych prokuratorów osoby, które 10 kwietnia były na wieży kontroli lotów, nie powinny tam być, bo nie miały wystarczających uprawnień i nie znały procedur. Zamiast zakazać lądowania, oni bawili się w kotka i myszkę z polskimi pilotami.
Płk Plusnin, który już nie pracuje w Smoleńsku, mówił po katastrofie w wywiadzie dla LifeNevs.ru, że próbował "oszukiwać załogę Tu-154" - podał "400 metrów widzialności" zamiast 800. Rosjanie tłumaczyli go, że chciał w ten sposób przestraszyć pilotów, by nie lądowali w Smoleńsku... Co dalej w tej sprawie?
- Istnieje prawna możliwość postawienia zarzutów także Rosjanom - powiedział w wywiadzie dla onet.pl minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski (40 l.)
- Istnieje prawna możliwość postawienia zarzutów także Rosjanom - powiedział w wywiadzie dla onet.pl minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.