Sąd porwał mojego synka

2008-07-24 4:10

Kiedy pan Jan Koszałka (56 l.) z Kościerzyna (woj. pomorskie) opowiada o swoim ukochanym synku Januszku (7 l.), głos grzęźnie mu w gardle. Ponad miesiąc temu, na wniosek bezdusznej sędzi Hanny Żywickiej, chłopczyk został zabrany ojcu przez policję.

Od tego czasu mężczyzna nie może doprosić się informacji, co się dzieje z jego ukochanym malcem.

Pan Janusz, choć to twardy mężczyzna, nie kryje łez, kiedy opowiada o swojej tragedii. - Nie umiem się pozbierać. Cały czas myślę tylko o moim synku. Gdzie on jest? - pyta bezradnie.

Januszek zawsze był oczkiem w głowie tatusia. Obdarzony od urodzenia wielką ojcowską miłością byłby najszczęśliwszy na świecie. Byłby, gdyby nie jego wyrodna matka Aneta E. (30 l.).

Ta od zajmowania się dzieckiem wolała suto zakrapiane imprezy. Kiedy chłopiec miał roczek, wyprowadziła się z domu i przestała się nim interesować. Sąd ograniczył jej prawa rodzicielskie, a chłopca zostawił pod opieką kochającego taty.

Wzór wspaniałego ojca

I trzeba przyznać, że ze swoich obowiązków pan Jan wywiązywał się wzorowo. Zabierał chłopczyka na koncerty, lekcje karate, pływania, tańca, dbał, żeby uczył się języków obcych. - We wszystkim odnosił sukcesy - opowiada z dumą ojciec.

Ich sielanka trwała kilka lat. Niestety, została brutalnie przerwana. Wyrodna matka nagle przypomniała sobie, że ma dziecko. Udała się do sądu i zaczęła procesować się z panem Janem o prawo do opieki nad chłopcem. - Kiedy to usłyszałem, byłem w szoku - mówi pan Jan. O wynik rozprawy był jednak spokojny, wiedział, że chłopcem zajmuje się doskonale i nikt mu go nie zabierze. Bardzo się pomylił.

Ślad po nim zaginął

Zajmująca się sprawą sędzia Hanna Żywicka, nie czekając na koniec rozprawy, uznała, że dziecko należy ojcu zabrać. 5 czerwca do szkoły, w której Januszek się uczył, przyszedł kurator w asyście policji i wywiózł chłopca. Od tego czasu ślad po nim zaginął. Bo ani na policji, ani w sądzie nie chcą mężczyźnie powiedzieć, gdzie jest jego ukochany syn.

- Przez całe życie tyle nie płakałem, co teraz. Proszę już tylko o jedno: powiedzcie mi, gdzie jest mój synek - mówi zrozpaczony mężczyzna. A sąd tylko bezdusznie milczy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają