Czy kiedykolwiek poznamy prawdę, a może już zawsze będziemy zbywani kłamstwami i spekulacjami, które odbiegają od faktów? Pełnomocnik pięciu rodzin ofiar katastrofy z 10 kwietnia w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” ujawnił najnowsze, szokujące ustalenia.
Jak się okazuje, wbrew wcześniejszym zapewnieniom minister Ewy Kopacz bliscy tych, którzy zginęli niewiele wiedzą o oględzinach terenu gdzie maszyna runęła na ziemię, ani też o szczegółach zbierania fragmentów ciał, transportu ich do Moskiewskiego Zakładu Medycyny Sądowej. Co gorsze bliscy zmarłych nie są wcale pewni czy Rosjanie w ogóle przeprowadzili sekcje zwłok.
Chociaż po katastrofie do Moskwy poleciały trzy grupy polskich patomorfologów, kryminalistyków i biologów, którzy chcieli brać udział w sekcjach zwłok, to nie mogli uczestniczyć w badaniach. Dlaczego? - Kiedy dotarli na miejsce, Rosjanie oświadczyli, że sekcje zostały już wykonane – wyjaśnia Rafał Rogalski.
„Rz” przypomina mecenasowi, że sama Ewa Kopacz, która jest lekarzem i ma doświadczenie w medycynie sądowej, mówiła w mediach o swoim udziale w sekcjach zwłok. - To przekłamanie. Pani minister pomagała w identyfikacji. Z całą odpowiedzialnością mówię – nie ma żadnych informacji, by w którejkolwiek sekcji zwłok brał udział jakiś polski patomorfolog – ujawnia pełnomocnik rodzin ofiar.
Poza tym Rogalski jest zbulwersowany sposobem w jaki Rosjanie, a później także i Polacy traktowali szczątki pasażerów Tu-154M. Mecenas, który zna materiał dowodowy zgromadzony przez naszych rodzimych prokuratorów zauważył coś bardzo niepokojącego.
- Nie wszystkie ciała, które zachowały się w stosunkowo dobrym stanie, zostały ubrane przed włożeniem do trumien. Wiem o kilku takich przypadkach udokumentowanych fotograficznie. Ubierano tylko ofiary, których rodziny na czas dostarczyły odzież. Ponosi za to odpowiedzialność również strona polska – mówi Rogalski.