Szef resortu spraw zagranicznych w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" pokusza się o ocenę politycznej działalności prezesa PiS. Jednocześnie na niespełna pół roku przed wyborami wyklucza koalicję PO-PiS.
- Dopóki prezesem jest Jarosław Kaczyński - wykluczona. Zresztą zapewne obopólnie, skoro podobno jesteśmy zdrajcami i mordercami jego brata. To jest inny PiS niż w 2005 r. Sensowni ludzie kandydowali z list PiS czy Platformy czasami ze względów towarzyskich. Jerzy Buzek, o ile wiem, miał propozycje z obydwu partii. Ale obserwowałem ewolucję Jarosława Kaczyńskiego i stwierdzam, że od tamtego czasu mu się pogorszyło - podkreśla.
Przeczytaj koniecznie: Jarosław Kaczyński TRYSKA humorem przy kobietach
Podtrzymuje to co powiedział w książce - wywiadzie rzece "Strefa zdekomunizowana" gdzie porównał szefa PiS do Helmuta Kolna. - Prowincjonalnego polityka, który wyrasta na wielkość. Ale jeśli wygra ciemna strona jego duszy, to skończy jak Nixon, zaplątany we własne obsesje i intrygi. W sprawach zagranicznych w cztery miesiące zaprzepaściłby to, co zbudowaliśmy w cztery lata - zaznacza.
Minister Sikorski przekonuje, że PO ma to zaoferowania wyborcom więcej niż partia Kaczyńskiego. - Stoimy przed wyborem - dokończenie modernizacji, które my proponujemy, albo polityka powstańcza i namiot smoleński - mówi wprost.
- Fanatyków nie przekonamy, ale większość Polaków ma wybór. Wszyscy byliśmy w szoku przez rok po tragedii smoleńskiej. Ale mam nadzieję, że wielu z tych, którzy dali się wciągnąć w orbitę obsesji prezesa Kaczyńskiego, dzisiaj trzeźwieje i widzi, że nie tędy droga. Że wypadek smoleński powinien być bodźcem nie do negowania własnego państwa, lecz do jeszcze większych wysiłków modernizacyjnych - stwierdza.
Zdaniem szefa resortu spraw zagranicznych z PiS sympatyzują PONURACY, a z PO optymiści.