Polski pacjent może przeżyć dużo: zamieszanie z listą leków refundowanych, bunt lekarzy w kwestii wypisywania recept czy opór aptekarzy przed ich realizowaniem. Ale tego może już nie przeżyć! Ministerstwo Zdrowia wpadło na pomysł, aby publiczne szpitale mogły pobierać od schorowanych ludzi opłaty za usługi medyczne. I to nawet w tych placówkach, które mają podpisany kontrakt z NFZ! Wystarczy, że wyczerpie im się limit darmowych przyjęć.
- Ministerstwo Zdrowia robi wielkie zamieszanie! 80 proc. przyjęć w moim szpitalu to są nagłe przypadki. I od pacjenta np. po zawale mój szpital będzie brał pieniądze?! To jakaś paranoja! - grzmi w rozmowie z nami Marek Balicki (59 l.), dyrektor Szpitala Wolskiego w Warszawie, były minister zdrowia. Według niego minister Bartosz Arłukowicz (41 l.) kompletnie nie radzi sobie z zarządzaniem w służbie zdrowia. - Forsowane zmiany w ustawie o działalności leczniczej oznaczają tylko tyle, że minister zdrowia jest niekompetentny i powinien złożyć jak najszybciej dymisję! - dodaje Marek Balicki.
Z nowymi pomysłami nie zgadza się też Bolesław Piecha z PiS. - Rząd chce podzielić pacjentów na tych, których będzie stać na płacenie za usługi medyczne, i na tych, którzy, jeśli dotrwają, będą musieli czekać w kolejce do szpitala. Rząd chce sięgnąć w ten sposób do kieszeni zwykłych Polaków! - mówi nam Piecha.