Choć komisja kościelna stwierdziła, że w upuszczonym na ziemie konsekrowanym komunikancie pojawiła się plamka z tkanką mięśnia sercowego, prokuratorzy nie zamierzają wszczynać śledztwa. "Cud" w kościele zainteresował śledczych zaraz po tym, jak Polskie Stowarzyszenie Racjonalistów zaczęło dociekać, co naprawdę stało się w świątyni. Organizacja podejrzewała bowiem, że mogło dojść do zabójstwa i znieważenia zwłok człowieka.
Patrz też: Takich cudów jak w Sokółce nie chcemy
Szef Prokuratury Rejonowej w Sokółce zapoznał się z materiałami nadesłanymi przez komisję kościelną i jest przekonany, że nie popełniono żadnego przestępstwa. - Nie mamy powodów, by dalej drążyć temat - uciął krótko Anatol Pawluczuk. "Cudowna" hostia zaniepokoiła racjonalistów, kiedy specjaliści z Uniwersytetu w Medycznego w Białymstoku stwierdzili, że zawiera fragment serca.
Po decyzji śledczych z Sokółki stowarzyszenie złożyło skargę do prokuratora wojewódzkiego w Białymstoku. Racjonaliści nie wierzą w kościelną teorię, że na hostii ukazało się ciało Chrystusa. Boją się, że doszło do zabójstwa, którego nikt nie chce wyjaśnić.
Przypomnijmy, że dwa tygodnie temu komisja kościelna powołana przez metropolitę białostockiego stwierdziła, że przy "zjawisku eucharystycznym" nie było ingerencji osób trzecich. Ostateczna decyzja w sprawie cudu w Sokółce leży w rękach Stolicy Apostolskiej. Tylko Watykan może ogłosić, że w kościele doszło do cudu.