- Nie możemy wziąć odpowiedzialności za incydent pod ambasadą rosyjską, ponieważ kiedy dochodziło do incydentu, kolumna marszowa spokojnie przechodziła swoją drogą - zapewniał jeszcze we wtorek Tomasz Pałasz, prezes Młodzieży Wszechpolskiej i jeden z organizatorów Marszu Niepodległości. Czyli narodowcy spokojnie sobie maszerowali, a ambasadę zaatakowali zwykli chuligani.
Jednak nam udało się ustalić, że zakapturzony mężczyzna, który podłożył ogień pod policyjną budką przed ambasadą, to Kamil Z. ps. Zbroja - działacz ONR w Radomsku i jego rzecznik prasowy.
PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ: Marsz Niepodległości 2013 przyniósł 120 tys. zł. strat!
W październiku, kiedy powstawał tam ONR, Kamil Z. zapowiadał w lokalnej telewizji, że chcą budować odpowiednią postawę u młodych ludzi.
- Społeczeństwo młode jest wypaczone, a my chcemy zwracać uwagę na postawę patriotyczną - zapewniał. Ich pierwszą większą inicjatywą miał być wyjazd na Marsz Niepodległości do Warszawy. 22-latek zorganizował kilkadziesiąt osób, które pod sztandarem "Życie i śmierć dla narodu" ruszyły ulicami stolicy.
Żenujące wydarzenia z 11 listopada mają swój równie żenujący ciąg dalszy poza granicami naszego kraju. Wczoraj zakapturzeni rosyjscy nacjonaliści obrzucili petardami siedzibę polskiej ambasady w Moskwie.
Rozemocjonowany szef naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych Radosław Sikorski (50 l.) zaatakował w Internecie organizatorów marszu: "To przez harce waszych łysych pał Polska ma za co przepraszać. A wy macie za co przepraszać Polaków".
Tymczasem narodowcy wypierają się Kamila Z. ps. Zbroja.
- Stowarzyszenie Obóz Narodowo-Radykalny oświadcza, że żaden z członków stowarzyszenia nie brał udziału w podpaleniu budki przed ambasadą Rosji. Jest to typowe pomówienie wymierzone w nasze stowarzyszenie działające zgodnie z literą prawa - mówi nam Aleksander Krejckant, główny kierownik Obozu.