Hanna Gronkiewicz-Waltz chyba nie zna słowa "oszczędność"! Zwykli warszawiacy głowią się, jak wiązać koniec z końcem, w kasie państwa i miasta widać wielkie dziury. Brakuje na inwestycje, remonty szpitali i dróg. Tymczasem pani prezydent hojną ręką rozdaje publiczne pieniądze. Według właśnie podpisanego przez nią regulaminu, stołeczne urzędasy co najmniej trzy razy w roku dostaną wysokie nagrody. Prezydent zdecydowała, że wypłacane premie będą stanowić 10 procent budżetu przeznaczonego na wypłaty pracowników Ratusza. Co to oznacza? Tegoroczny budżet na wypłaty dla pracowników Ratusza wynosi 711 mln zł. Gdyby regulamin obowiązywał już dziś, to między urzędasów rozdzielonych mogłoby być aż 71 milionów złotych. To niewyobrażalna kwota! W tym roku Ratusz przeznaczył na premie 58 milionów, czyli około 8 procent budżetu. Kwota ta została nieznacznie zmniejszona po opublikowaniu w "Super Expressie" informacji o gigantycznych premiach w Ratuszu. Czterej zastępcy pani prezydent mieli dostać aż po 85 tys. złotych!
Po naszych tekstach interweniowali premier Donald Tusk (52 l.) i Grzegorz Schetyna (46 l.), minister spraw wewnętrznych. To najważniejsi ludzie w Platformie Obywatelskiej, której wiceszefową jest Hanna Gronkiewicz-Waltz.
- W kryzysie potrzeba skromności, a nie wysokich nagród - mówili premier Tusk i minister Schetyna. Widać ich interwencja na niewiele się zdała.
Szefowa stolicy mętnie tłumaczy, że wysokie premie mają motywować urzędników do wydajniejszej pracy.
Zachowaniem Hanny Gronkiewicz-Waltz są zbulwersowani stołeczni radni. - Jak można w czasie ciężkiego kryzysu tak rozrzutnie rozdawać publiczne pieniądze? - zachodzi w głowę Marek Makuch (37 l.), radny PiS. - Nasi radni będą żądali wyjaśnień - zapewnia.