Na razie wszystko trzymane jest w wielkiej tajemnicy, ale "Super Express" dotarł do nieoficjalnych informacji z wiarygodnych źródeł. Rozmowy z premierem Rosji i jego ludźmi są na finiszu. Jedno już wiadomo: Władimir Putin na pewno pojawi się w Zielonej Górze. Tomasz Nesterowicz, dyrektor festiwalu, na razie nie chce tego komentować. Jednak nasz informator uchyla rąbka tajemnicy.
- Brane są pod uwagę dwa warianty - mówi. - Pierwszy: Władimir Putin osobiście przyjedzie do Zielonej Góry i zaśpiewa w amfiteatrze. I drugi: piosenka zostanie wcześniej nagrana w formie teledysku i pokazana na telebimie podczas koncertu.
Patrz też: Miedwiediew przestraszył się Putina
Wariant pierwszy brzmi sensacyjnie, ale jest mało prawdopodobny. Przyjazd takiej osobistości wiąże się z zapewnieniem szczególnych środków bezpieczeństwa, co nie jest proste, zważywszy na to, że do festiwalu zostało niewiele ponad dwa tygodnie.
- Ale strona rosyjska nie wyklucza przyjazdu premiera, tym bardziej że Władimir Putin lubi zaskakiwać - dodaje informator. Rzeczywiście, premier Rosji słynie ze swoich niekonwencjonalnych zachowań, a wokalny talent prezentuje dość często. Np. w 2010 r. w trakcie balu charytatywnego w Petersburgu, w którym wzięło udział wiele gwiazd Hollywood, Putin zaśpiewał po angielsku utwór "Blueberry Hill".
Gdyby "car
Rosji" przyjechał do Zielonej Góry i stanął na deskach tutejszego amfiteatru, byłaby to światowa sensacja.