Jednak już pierwszy strzał oddany przez Mariana O. zamiast w cel trafił wprost w serce sąsiada, Zdzisława N. Mężczyzna zginął na miejscu.
Dramat rozegrał się w Rudzie Śląskiej przy ulicy 11 Listopada. Mężczyźni mieli zakończyć sezon grillowy. Zabawa przy kieliszku to było jednak za mało. Podniecony alkoholem Marian O. chciał pochwalić się sąsiadowi kupioną parę dni wcześniej wiatrówką. - Postrzelamy sobie - rzucił do Zdzisława N., a ten ochoczo podchwycił pomysł. Marian O. wziął do ręki swój karabinek, wymierzył w puszkę po piwie i pociągnął za spust... Nie spodziewał się, że lekko zamroczony sąsiad wejdzie dokładnie na linię ognia.
Specjalny śrut o zaostrzonym czubku (zwany Diablo) zamiast w cel trafił wprost w klatkę piersiową Zdzisława N. Śrut przebił mężczyźnie płuco, potem przeszedł przez serce i utkwił w aorcie. Nie było szans na ratunek.
Na miejscu tragedii pojawiła się policja. Marian O. i jego syn Rafał zostali zatrzymani. Ostatecznie głuchoniemy syn mordercy po przesłuchaniu został zwolniony. Jego ojcu udało się przekonać śledczych, że nie chciał zabić swojego sąsiada. - Zarzuciliśmy mu spowodowanie ciężkiego uszkodzenia ciała skutkującego śmiercią - powiedział Michał Szułczyński (42 l.), rzecznik gliwickiej prokuratury. Domorosłemu snajperowi grozi teraz 12 lat więzienia.