Jeden z najbliższych współpracowników Bronisława Komorowskiego mógł zginąć w drodze na szczyt Kaukazu. Roman Kuźniar, który z przyjaciółmi alipinistami wybrał się na urlop do Rosji wspinaczkę na Elbrus rozpoczął w czwartek. Rosyjskie agencje podają, że kiedy turyści dostali informacje o fatalnej pogodzie jeden z nich - taternik Marek Głogoczowski postanowił zawrócić.
Roman Kuźniar i Jacek Kranz chcieli za wszelką cenę kontynuować wejście na szczyt chociaż nie mieli ze sobą żywności ani ciepłej odzieży. Odmówili wspinaczki z inna grupą alpinistów, która miał profesjonalny sprzęt wysokogórski. Ostatni raz byli widziani w okolicach skał Lenca, na północnej ścianie Kaukazu. Wkrótce potem kontakt z nimi się urwał.
Kuźniar wchodził na Elbrus bez sprzętu, jedzenia i ciepłych ubrań
Ze względu na złą pogodę poszukiwania Kuźniara rozpoczęły się dopiero w piątek rano. Na szczęście ratownicy zdążyli przybyć na czas. Odnaleźli alpinistów w rejonie skał Lenca. Reporter RMF FM ustalił, że są cali i zdrowi. Noc spędzili pod gołym niebem na zboczu najwyższej góry Kaukazu.
Doradca prezydenta może mówić o wielkim szczęściu. To cud, że nie zamarzł z zimna. Tylko z lekkimi odmrożeniami trafił do szpitala.
Kanceria Prezydenta wydała w tej sprawie oficjalny komunikat:
"W związku ze zdarzeniem podczas wyprawy górskiej na Elbrus Doradcy Prezydenta RP profesora Romana Kuźniara, Kancelaria Prezydenta RP informuje, że profesor Roman Kuźniar w rozmowie z przedstawicielem Ambasady RP w Moskwie stwierdził, że czuje się dobrze. W związku z tą sprawą Prezydent RP Bronisław Komorowski polecił urzędnikom Kancelarii Prezydenta RP stały kontakt z polskimi placówkami dyplomatycznymi w Federacji Rosyjskiej".