Policja, wojsko i straż miejska mają ręce pełne roboty. Nadal nie brakuje osób lekceważących zakazy. Wiele osób dostaje mandaty za rażące łamanie przepisów, kiedy to policja nakrywa grupki młodzieży pijącej alkohol czy „pikniki” w miejskich lasach i parkach. Tym razem strażnicy miejscy spotkali na swojej drodze parę, która wyszła z psem na spacer.
ZOBACZ TEŻ: Gigantyczny POŻAR LASU pod Wołominem. W akcji SAMOLOT i kilkadziesiąt jednostek straży
- W środę 8 kwietnia przed południem patrolujący ten teren strażnicy miejscy zauważyli mężczyznę i kobietę spacerujących z psem na smyczy. Podeszli do nich i poinformowali o zakazie, prosząc jednocześnie o opuszczenie parku. Kobieta szybko wróciła do domu, jednak mężczyzna prowokacyjnie zaczął pytać, dlaczego musi to zrobić. Gdy strażnicy wytłumaczyli powagę sytuacji, mężczyzna odparł, że gazet nie czyta, telewizji nie ogląda, radia nie słucha, więc o zakazie słyszy po raz pierwszy. Dodał, że ma dość siedzenia w domu, więc wyszedł na powietrze – relacjonują stołeczni strażnicy miejscy.
ZOBACZ TEŻ: Warszawa kupiła 30 stanowisk do ratowania życia!
Mężczyzna zachowywał się prowokująco i lekceważąco, odmawiał wyjścia z parku mimo wielokrotnych poleceń strażników. Krnąbrność obywatela zmusiła strażników do wezwania patrolu policji. Na widok policjantów mężczyzna stwierdził: - Gdy widzę mundury, to szlag mnie trafia.
Policjanci wlepili mężczyźnie mandat w wysokości 500 złotych, on jednak go nie przyjął, odmówił też podania danych osobowych, wobec czego został zaproszony do radiowozu. - Ponieważ zatrzymany stawiał opór, zastosowano wobec niego środki przymusu bezpośredniego. Dalsze czynności poprowadzono już na komisariacie przy Chodeckiej – poinformowała stołeczna straż miejska.