Do wypadku doszło w sobotę ok. godz. 13 przy ul. Zegrzyńskiej. - Ratownicy dostali zgłoszenie o godz. 13.05, na miejsce zaraz ruszyło pogotowie raz trzy zastępy straży- opowiada reporter z Wirtualnego Legionowa Marek Karpowicz. Okazało się, że dwulatek niezauważony przez nikogo podszedł do otwartego okna, wspiął się na parapet i tak wypadł z czwartego piętra. – Rodzice byli w mieszkaniu, obydwoje, nie potrafili wytłumaczyć, jak doszło do wypadku- dodaje świadek zdarzenia. Policja przebadała opiekunów Kamilka, byli trzeźwi.
Przez kilkanaście minut Kamilek leżał na trawniku, zajmowali się nim lekarze. Dziecko cały czas przeraźliwie płakało, nie dawało się uspokoić. - Kamilku już dobrze, nie bój się- próbowali go uspokajać ratownicy. Ale dziecko nie przestawało straszliwie płakać. Z bólu i strachu. Wszystkiemu przyglądali się też przerażeni sąsiedzi, którzy wybiegali z domów słysząc ten rozdzierający krzyk Kamilka. W końcu po wstępnym przebadaniu i sprawdzeniu, czy chłopiec ma uszkodzony kręgosłup, ekipa zabrała go do karetki. Do ostatniej chwili nie odstępowała go na krok roztrzęsiona mama. Chłopiec trafił do szpitala przy ul. Niekłańskiej, wypadkiem zajmie się prokuratura.