Wypadek autobusu w Warszawie. Kim jest kierowca?

Jak podaje TVP, kierowcą autobusu był młody mężczyzna, który - cytując portal telewizji publicznej - był "mocno naćpany". W jego kokpicie znaleziono narkotyki, a testy wskazały, że znajdował się pod wpływem amfetaminy. Młody kierowca sprawiał wrażenie chorego, miał 39ºC temperatury ciała, a na policji zeznał, że nie pamięta momentu wypadku. Mężczyzna pracował jako kierowca autobusu u obecnego pracodawcy od roku. Poszkodowany trafił do szpitala, a jego sprawę bada prokuratura. Gdy dojdzie do zdrowia, usłyszy zarzut sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, której następstwem jest śmierć człowieka. Może za to grozić 12-letnia odsiadka w więzieniu.

Do wypadku doszło w czwartek. Bilans katastrofy to jedna ofiara śmiertelna oraz 17 poszkodowanych osób, w tym cztery ciężko ranne. 

Policja i prokuratura na tę chwilę nie komentują doniesień o narkotykach w organizmie kierowcy, ale w piątek przed godz. 11:00 odbyła się konferencja w warszawskiej prokuraturze. Śledczy nie ujawniają szczegółów dochodzenia, choć należy się spodziewać nowych informacji jeszcze w piątek, 26 czerwca.

- Nie możemy na razie mówić o szczegółach przeszukania w kabinie. Być może za kilka godzin podam informację o tym, co znaleziono w kabinie autobusu - informuje rzecznika prokuratury Mirosława Chyr. - Opinia toksykologiczna powinna wpłynąć do prokuratury za około dwie-trzy godziny - dodała. - W tym momencie priorytetem jest zapewnienie mu opieki zdrowotnej - podkreśla Mirosława Chyr.

Jedna z rannych osób pozostaje w bardzo ciężkim stanie.