Każda zapewne z opowieści pasażerów, którzy przeżyli wczorajszy wypadek na moście Grota-Roweckiego, musi być wstrząsająca. Autobus miejski po uderzeniu w barierki przełamał się. Ludzie wypadali na ziemię z kilku metrów. Magdalena Liszka stała z samego przodu, tuż przy kierowcy.
- Stałam z samego przodu autobusu. Nagle kierowca, jakby na chwilę stracił przytomność, bo gwałtownie skręcił w barierki i autobus runął w dół. Szyba wyleciała natychmiast. A ja dzięki temu wypadłam na ziemię nie kalecząc się bardzo. Niestety uderzyłam głową w coś twardego i straciłam przytomność. Odzyskałam ją na szczęście, czekam na wyniki tomografii, ale pamięci nie straciłam, wszystko działa. Boli mnie kość ogonowa, ogólnie czuję się poturbowana, ale żyję – opowiada „Super Expressowi” Magdalena Liszka.
ZOBACZ TEŻ PRZERAŻAJĄCE NAGRANIE JAK AUTOBUS SPADA...
Niestety, po tym wypadku będzie miała chyba – jak przyznaje – do końca życia awersję do podróży komunikacją miejską.
- Pierwszy raz od ponad roku wsiadłam do miejskiego autobusu. Teraz już chyba nigdy tego nie zrobię. Zostanie mi trauma na całe życie – ocenia.
REANIMOWAŁEM TĘ KOBIETĘ, NIE PRZEŻYŁA! CZYTAJ RELACJĘ ŚWIADKA
Kolejna pasażerka – 51 latka, która również z nią trafiła z wypadku do tej samej sali, ma poważny uraz kręgosłupa.
Łącznie 19 osób zostało rozwiezionych do 10 miejskich szpitali. Wśród ofiar wypadku są dwie 17-latki. Jedna z poważnym urazem kręgosłupa śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego trafiła do dziecięcego szpitala klinicznego przy ul. Żwirki i Wigury, druga – do Grodziska.
ZOBACZ MIEJSCE KATASTROFY. ZDJĘCIA, WIDEO