Adam Małysz odebrał nową brykę. To Audi w cenie mieszkania

Przez ostatnie lata Adam Małysz zmieniał auta, jak rękawiczki. Dzięki współpracy z sosnowieckim dilerem Mercedes-Benz, "Orzeł z Wisły" miał okazję zbliżyć się do motoryzacji, jak mało kto. Czasem na przejażdżkę zabierał rasowe AMG, innym razem ruszał w trasę luksusową limuzyną Klasy S, a kiedy indziej zabierał w góry flagowego GLS-a, jednego z największych SUV-ów oferowanych na rynku europejskim!

Po wielu latach spędzonych za kierownicą aut spod znaku trójramiennej gwiazdy, w życiu Adama Małysza przyszła pora na zmiany. Legendarny skoczek postanowił wrócić do marki, z która kiedyś kojarzyli go wszyscy. Mowa rzecz jasna o czterech pierścieniach z Ingolstadt! Auto, którym teraz jeździ, kosztuje grubo ponad 600 tys. złotych

Adam Małysz wrócił za kierownicę Audi! Pod koniec kwietnia br. na portalach społecznościowych skoczek poinformował, że został twarzą grupy dilerskiej Krotoski. Aby dumnie i z klasą reprezentować markę, legenda polskich skoczni odebrała kluczyki do najnowszego Audi S8. To flagowy model niemieckiej marki w topowej wersji silnikowej, którego ceny startują w salonach od 630 tys. złotych. Pod maską tego autostradowego potwora pracuje 4-litrowa jednostka V8 o mocy 571 KM i 800 Nm. Motor współpracuje z 8-biegową skrzynią tiptronic, która kieruje ogromny moment obrotowy na wszystkie cztery koła (quattro). W efekcie ta blisko 2,5 tonowa limuzyna przyspieszy do pierwszej "setki" w mniej niż 4 sekundy i rozpędzi się do nawet 250 km/h.

Pod maską tego autostradowego potwora pracuje 4-litrowa jednostka V8 o mocy 571 KM i 800 Nm. Motor współpracuje z 8-biegową skrzynią tiptronic, która kieruje ogromny moment obrotowy na wszystkie cztery koła (quattro). W efekcie ta blisko 2,5 tonowa limuzyna przyspieszy do pierwszej "setki" w mniej niż 4 sekundy i rozpędzi się do nawet 250 km/h.

Audi S8 to nie tylko osiągi, ale też wysokiej klasy komfort, jak na wielką i luksusową limuzynę przystało. Kierowca, jak i reszta pasażerów, może się relaksować na kilka sposobów, korzystać z rozbudowanych multimediów i w grobowej ciszy "połykać" kilometry.

Na długie trasy ciężko znaleźć lepszego kandydata, choć niewątpliwie w takim aucie lepiej podróżuje na tylnej kanapie niż na miejscu kierowcy. Kto wie, może z czasem Adam Małysz doczeka się szofera?