Ford Puma ST X 1.5 EcoBoost 200 KM MT6
Miejskie, podniesione i ze sportowym DNA. Takie auta to kompletna nowość i jednocześnie ostatni krzyk mody. Ciekawych propozycji na rynku ciągle przybywa, a walka producentów o swój kawałek tortu jest coraz bardziej zacięta. Przedstawicielem tej rasy samochodów z amerykańskiej hodowli jest Ford Puma ST - gorący crossover, który bawi i cieszy, ale z powołania także męczy. Czy to dobry wybór na “szybkie daily”?
Ford Puma ST X (2021)
Amerykanie zawsze lubili mieć największe i najmocniejsze. Przykładem są chociażby muscle cary, które choć słyną z ogromnej mocy, tak o zwinności nie wiedzą zbyt wiele. Szerokie i długie coupe są królami prostych, ale gdy przychodzi co do czego, na krętej drodze gubi je wielka i źle rozłożona masa. Zupełnie inaczej jest z samochodami, które powstają w pocie europejskich inżynierów dywizjonu Ford Performance. Dla nich najbardziej liczy się lekkość, dynamika, ostre jak brzytwa prowadzenie i frajda z jazda, co niejednokrotnie udowodniły modele spod znaku ST i RS.
Ford Puma ST X (2021)
Z upływającymi latami chcąc nie chcąc zmieniły się trendy i upodobania klientów, ale podejście tęgich głów z Ford Motor Company ani trochę. W czasach, kiedy rozchwytywane niegdyś hatchbacki ostatkiem sił walczą o swoje miejsce z podniesionymi crossoverami, na rynku pojawia się przebojowy i praktyczny, jak nigdy przedtem, przedstawiciel miejskiego sportu - Ford Puma ST.
Ford Puma ST X (2021)
Ford Puma, starszej publice znany jako miejski, 2-drzwiowy samochód sportowy, po blisko 20 latach przerwy powrócił do oferty amerykańskiego producenta w zupełnie innej formie. Miejski crossover zaprezentowany w połowie 2019 roku nie ma zbyt wiele wspólnych cech ze swoim pierwowzorem. Jedyne podobieństwa, jakich można się doszukać to niebieski owal na masce, ogromne kocie oczy i fakt, że podobnie jak coupe z końca lat 90. bazuje na małej Fieście. Nowy Ford Puma to znak czasów, gdyż dziś to właśnie podniesione mieszczuchy rządzą na ulicach i nic nie zapowiada, żeby miało być inaczej.
Ford Puma ST X (2021)
Dziś europejscy klienci chcą w miejskim samochodzie większego prześwitu i wyższej pozycji za kierownicą, dlatego amerykanie z ogromnym bagażem doświadczeń, zdobytym przez lata produkowania sportowej Fiesty, postanowili zająć się nową niszą na rynku motoryzacyjnym. Mowa oczywiście o usportowionych crossoverach, których w salonach popularnych marek ciągle przybywa. W szeregach Forda tę rasę od niedawna reprezentuje Puma ST. To gorący, pieszczotliwie mówiąc "SUV-ik", który garściami czerpie rozwiązania z uwielbianej przez wielu Fiesty ST i dodaje od siebie kilka groszy.
Ford Puma ST X (2021)
Nowy Ford Puma ST to rasowy kocur z rodowodem, który lubi być w centrum uwagi. Świadczy o tym chociażby fakt, że komunikacyjnym lakierem jest metalizowany Mean Green (+5000 zł). Projektanci pracujący nad paletą kolorów wiedzieli co robią, bo zieleń nie tylko jest ostatnio w modzie, ale też wyjątkowo pasuje do nazwy i charakteru tego dzikiego mruczka.
Ford Puma ST X (2021)
A skoro o mruczeniu mowa, Puma jest w tym całkiem niezła. Niezależnie od wybranego biegu, z wydechu dobiega przyjemny pomruk (w trybie Sport i Track podbijany dodatkowo z głośników ), zaś przy wyższych obrotach pojawiają się również donośne strzały niespalonej mieszanki - w stu procentach prawdziwe. W cywilnych wersjach dźwięk 3-cylindrowych jednostek jest do zniesienia, ale skrajnych emocji nie budzi. Tutaj bulgot 1,5-litrowej jednostki gra na uszach cały czas i jest dobrym towarzyszem każdej przejażdżki.
Ford Puma ST X (2021)
Względem innych Fordów Puma, ten spod znaku ST nie różni się z zewnątrz zbyt wieloma rzeczami. Od egzemplarzy w usportowionej linii ST Line wyróżnia go podwójna końcówka układu wydechowego, czarne 19-calowe felgi (w wersji ST X dwukolorowe), wygrawerowany napis "Ford Peformance" na dokładce przedniego zderzaka i czerwone emblematy "ST".
Ford Puma ST X (2021)
Topową odmianę amerykańskiego crossovera na pewno rozpoznamy z daleka, jeśli spotkamy zielony egzemplarz, jednak w ofercie są także mniej krzykliwe odcienie tj. niebieski Deset Island, czerwony Fantastic Red oraz biały, czarny i szary, które nie rzucają już tak bardzo w oczy.
Ford Puma ST X (2021)
Niewiele różnic dostrzeżemy także w kabinie. Poza sportowymi kubłami firmy Recaro wnętrze różni się obecnością emblematów "ST" na kierownicy i dywanikach, a także specjalnymi, aluminiowymi listwami na progach drzwi z napisem "Ford Performance". Inaczej niż w klasycznej Pumie przywita nas także system info-rozrywki (logo ST przy włączeniu zapłonu).
Ford Puma ST X (2021)
Wszystkie te rzeczy sprawiają, że już na pierwszy rzut oka Ford Puma ST sprawia wrażenie auta, które chciałoby się mieć w swoim garażu. Na drodze prezentuje się naprawdę ciekawie, daje się usłyszeć i przy odpowiedniej konfiguracji odwraca głowę wszystkich pieszych, jednak na koniec dnia najważniejsze jest to, co znajduje się pod skórą.
Ford Puma ST X (2021)
Puma to w gruncie rzeczy nieco większa Fiesta, dlatego pod maską znalazł silnik benzynowy 1.5 EcoBoost o mocy mocy 200 KM (przy 6000 obr./min.) i 320 Nm (2500-3500 obr./min.). Cały moment obrotowy przekazuje na przednią oś 6-biegowa skrzynia manualna i opcjonalnie (choć to pozycja obowiązkowa) mechanizm różnicowy o zwiększonym tarciu wewnętrznym, czyli LSD (Limited Slip Differential). W efekcie katalogowa “setka” pojawia się na zegarach po 6,7 sekundy, a prędkość maksymalna to 220 km/h.
Ford Puma ST X (2021)
W odróżnieniu od sportowej Fiesty, nowa Puma ST jako sportowy crossover, boryka się z pewnym problemem - jej masa jest wyżej zawieszona. W normalnym świecie to powinno działać na jej niekorzyść, jednak Pumie fizyka nie jest straszna. Wszystko jest zasługą inżynierów z europejskiego oddziału Ford Performance, którzy zastosowali o 40 proc. sztywniejszą belkę skrętną, która niweluje wyższy środek ciężkości oraz zamontowali sprężyny zawieszenia ze zmiennym kierunkiem działania, które poprawiają zwrotność i współpracują z dwururowymi amortyzatorami Hitachi.
Ford Puma ST X (2021)
Aby zachować kontrolę przy dużych obciążeniach zawieszenia, opracowali również specjalne odbojniki amortyzatorów. W porównaniu z zawieszeniem wersji standardowej Pumy, tu pojawił się także stabilizator przechyłów o przekroju 28 mm montowany do ramy. O stabilność na zakrętach dba z kolei przedni stabilizator o przekroju 24 mm.
Ford Puma ST X (2021)
Ponadto inżynierom udało się przyspieszyć reakcje układu kierowniczego o 25 proc. i za 19-calowymi kołami wcisnąć o 17 proc. większe tarcze hamulcowe, niż w cywilnych Pumach. przednie tarcze mają średnicę 325 mm, a z tyłu montowane są tarcze w rozmiarze 271 mm. Specjalnie opracowane opony Michelin Pilot Sport 4S przyczyniają się do utrzymania stabilności.
Ford Puma ST X (2021)
Puma ST była z nami na torze podczas pierwszych dziennikarskich jazd. Tam mimo mizernych warunków poradziła sobie bardzo dobrze, jak wypadła podczas kilku dni spędzonych w mieście i na trasie? Tak jak mniejsza Fiesta, teoretycznie ma pięć miejsc, ale w praktyce dorosłe osoby wygodnie skorzystają z czterech. W kabinie jest wystarczająco dużo miejsca, żeby za kierowcą mierzącym 185 cm usiadł ktoś podobnego wzrostu. Zarówno osoby podróżujące z przodu, jak i te na tylnej kanapie, nie powinny narzekać na brak miejsca nad głową.
Ford Puma ST X (2021)
Z rzeczy, które ucieszą osoby siedzące z przodu, można wymienić rzecz jasna głębokie i otulające kubły (choć siedzi się na nich trochę za wysoko), skórzany podłokietnik, gniazdo USB-A i gniazdo 12V, ładowarkę indukcyjną, 8-calowy ekran multimediów z systemem SYNC 3 obsługującym Apple CarPlay i Android Auto, miejsca na napoje i 2-strefową klimatyzację.
Ford Puma ST X (2021)
Osoby podróżujące z tyłu są niestety mniej rozpieszczone, bowiem tam nie ma nawet jednego nawiewu, co w efekcie sprawia, że w upalne dni pasażerowie na tylnej kanapie nie mają czym oddychać. Nie ma też podłokietnika czy chociażby gniazda do ładowania urządzeń mobilnych. Napoje i pozostałe graty pozostaje schować w niewielkich kieszeniach drzwi bądź foteli.
Ford Puma ST X (2021)
Producent o wiele więcej uwagi poświęcił bagażnikowi, aniżeli pasażerom drugiego rzędu. Za klapą bagażnika kryje się 456 litrowy kufer (największy w segmencie) z 80-litrowym schowkiem pod podłogą oryginalnej nazwie MegaBox. Po złożeniu oparć tylnej kanapy otrzymujemy całe 1216 litrów przestrzeni. Tyle w zupełności wystarczyło, żeby przewieźć długi na 160 i szeroki na 60 cm blat z popularnego szwedzkiego sklepu pod same drzwi.
Ford Puma ST X (2021)
W miejskiej dżungli Ford Puma ST radzi sobie całkiem nieźle. Jest w końcu crossoverem stworzonym z myślą o ciasnych aglomeracjach. Wąskie uliczki nie są problemem, kiedy mamy na wyposażeniu czujniki parkowania i kamerę cofania przeciętnej jakości. Samo manewrowanie utrudniają krótkie przełożenia układu kierowniczego, ale niewielkie wymiary pozwalają “złamać się” w wielu miejscach. Wysokie krawężniki to również bułka z masłem, bowiem prześwit Pumy ST mierzy 164 mm.
Ford Puma ST X (2021)
Krążąc spokojnie po mieście jesteśmy w stanie uzyskać średnie spalanie na poziomie ok. 9 l/100 km. Taki wynik uzyskałem po przejechaniu ulicami Warszawy równo 300 kilometrów. Po mieście jeździ się tym naprawdę nieźle, co jest sprawką długich przełożeń 6-biegowej skrzyni. Mogłoby się wydawać, że w takim wozie trzeba się nieźle namachać lewarkiem, ale jest odwrotnie. Puma ST niezależnie od wybranego biegu chce jechać i to jest wygodne.
Ford Puma ST X (2021)
Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie ścigał się ze świateł. Ford Puma ST, zwłaszcza w tej "wrednej zieleni" prowokuje innych uczestników ruchu. Raz czy dwa dałem się podpuścić, ale zawsze miałem przewagę w postaci programu Launch Control. W odróżnieniu od inżynierów pracujących w grupie Volkswagena, amerykanie wiedzą, że dedykowany przycisk do szybkiego ataku to w takim aucie jak Puma ST obowiązek. Wystarczy wcisnąć jeden guzik na kierownicy, a spokojny kocur zamienia się w drapieżnika. Komputer pokładowy ma tu nawet specjalną zakładkę "ST". Wystarczy na kierownicy wcisnąć "OK", by aktywować procedurę startu. Wbijam jedynkę, noga na sprzęgło, druga na gaz - gotowy do startu!
Ford Puma ST X (2021)
W mieście ten kotek bawi i cieszy, niezależnie od okoliczności. Na trasie jednak ten samochód jest nie do zniesienia. O ile pierwsze biegi są długie, tak tym dalej w las, tym gorzej i są one krótsze. W efekcie tocząc się nad morze z przepisową prędkością 120 km/h, na cyfrowym obrotomierzu cały czas widziałem wskazówkę na “trójce”.
Ford Puma ST X (2021)
Niestety, na szóstym biegu nie odpoczniemy. Jednostajny pomruk z każdym kilometrem drażnił coraz bardziej, ale gorzej ode mnie miały osoby z tyłu, które siedziały tuż obok wydechu. Na szczęście system audio B&O skutecznie zagłuszał wszystkie dźwięki, które dobiegały z zewnątrz. Po pokonaniu 330 kilometrów średnie spalanie wyniosło 7 l/100 km. Z kolei średni wynik z całego testu (1315 kilometrów) skończył się na równych 8 l/100 km. To naprawdę genialny wynik, jak na fakt, że Fiesta ze 100-konnym EcoBoostem spala w cyklu mieszanym 7 litrów.
Ford Puma ST X (2021)
Ford Puma ST startuje w polskim cenniku od 126 100 zł. W cenie otrzymujemy błyszczące czarne wykończenie dachu, obramowania osłony chłodnicy, bocznych wlotów powietrza, obudów lusterek zewnętrznych, tylnego spojlera dachowego i 19-calowe felgi.
Ford Puma ST X (2021)
Ponadto otrzymujemy system automatycznego sterowania światłami drogowymi, reflektory projekcyjne LED, podwójną i chromowaną końcówkę układu wydechowego, system nawigacji satelitarnej z Ford SYNC 3, DAB+ i systemem audio B&O, cyfrowe i konfigurowalne zegary (12,3-cala), klimatyzację manualną, uchwyt dźwigni zmiany biegów wykończony skórą, skórzaną kierownicę spłaszczoną u dołu, nakładki na progi przednich drzwi z logo Ford Performance czy podgrzewane fotele sportowe Recaro z tłoczonym logo ST.
W cenniku importera znajdziemy też odmianę ST X, która kosztuje wyjściowo 138 600 zł. To lepiej wyposażona wersja Pumy ST, która poza wszystkim tym, co wymieniłem wcześniej, posiada także specjalne 19-calowe felgi i lakierowane na czerwono zaciski hamulcowe, projektory z logo Puma, reflektory Full LED w stylistyce GT oraz m.in. automatyczną klimatyzację.
Ford Puma ST X (2021)
Co więcej, tylko dla tego wariantu producent pozwala dodatkowo zamówić panoramiczny dach otwierany elektrycznie (4390 zł), bagażnik otwierany elektrycznie (1960 zł) oraz demontowalny hak holowniczy (2850 zł). W gruncie rzeczy najważniejszym dodatkiem jest dostępny dla obu wariantów Pakiet Performance (4650 zł), który zawiera: mechanizm różnicowy o zwiększonym tarciu wewnętrznym (LSD), funkcję Launch Control oraz Performance Shift Light (wskaźnik optymalnego momentu zmiany przełożenia).
Ford Puma ST X (2021)
Na ten moment Ford Puma ST nie ma sobie równych, co czyni go najlepszą propozycją w swojej klasie. Oczywiście w segmencie sportowych crossoverów kandydatów nie brakuje, jednak nasz kocur jest na tyle specyficznym i stosunkowo tanim autem, że ciężko go z kimkolwiek zestawić. Choćbyśmy się starali, nie ma na rynku samochodu, który w podobnym budżecie oferuje tak dużo i występuje wyłącznie ze skrzynią manualną.
Najbliższymi kandydatami są Hyundai Kona N czy Volkswagen T-Roc R, jednak to kompletnie inne auta. Koreańczyk ma 280 KM, 8-stopniowy automat, napęd na przód i kosztuje wyjściowo 170 tys. złotych. Propozycja z Wolfsburga to natomiast niecałe 200 tys. złotych, ale w zamian dostajemy moc 300 KM, napęd na wszystkie koła i "setkę" poniżej 5 sekund.
Ford Puma to naprawdę atrakcyjny samochód i ponieważ bazuje na dopracowywanej latami Fieście, jest po dobry pod wieloma względami. Model ten jest jednak w lepszej sytuacji, bowiem muskularne i wyżej zawieszone crossovery to aktualnie krzyk mody. Poza tym, do Pumy wygodniej się wsiada, jest większa i ma bardzo praktyczny kufer.
Puma ST to natomiast zupełnie inna bajka, bo to kompletnie inne auto. Czy idealne na co dzień? Nie wyobrażam sobie każdego poranka ze "STumą", a co dopiero dalszych tras. To w gruncie rzeczy miejski gokart, stworzony do zabawy i czerpania radości z jazdy. Puma ST jest zrywna, zwinna, twarda i manualna, czyli taka, jaki powinien być każdy weekendowy wóz.