Hyundai Kona N Performance 2.0 T-GDI 8DCT
Po wielkim sukcesie pierwszego hot hatcha w historii marki, Koreańczycy z Seulu mocno zapięli pasy i pod okiem ojca legendarnych BMW M, powiększyli sportową rodzinę "N" o kolejne modele - małego rozrabiakę i narwanego crossovera. Hyundai Kona N Performance, czyli napuchnięte i podniesione i30 N, w gruncie rzeczy nie ma większego sensu. Jednak w aucie, które w wydechu kryje fajerwerki, a na zakrętach łamie prawa fizyki, nie ma to najmniejszego znaczenia.
Najostrzejszy Hyundai Kona
Kona N jest absurdalnym samochodem
Hyundai Kona N kłóci się z ideą miejskiego SUV-a (duża średnica zawracania), nie ma predyspozycji do jazdy w terenie (brak napędu na cztery koła) i nie jest też stworzona dla purystów (dostępna tylko z dwusprzęgłowym DCT). Mówiąc wprost, jest pozbawiona sensu, a mimo to jest samochodem, którego nie sposób nie docenić. Wszystko za sprawą napędu i rozwiązań pochodzących z i30 N, które w parze z twardym jak beton zawieszeniem i szybko reagującym układem kierowniczym, przekłada się na świetne właściwości jezdne.
Hyundai Kona N Performance 2.0 T-GDI 8DCT
Pod maską pracuje 2-litrowy silnik T-GDI o mocy 280 KM i 392 Nm, co w połączeniu z szybką i poprawną w swym działaniu, 8-biegową skrzynią dwusprzęgłową (8DCT), pozwala przy dobrych wiatrach osiągnąć pierwszą "setkę" już po 5,5 sekundy. Tak to przynajmniej wygląda na papierze, bo w teorii bywa różnie.
Hyundai Kona N
Z uwagi na spory moment obrotowy, przednie koła potrzebują naprawdę dobrego kontaktu z nawierzchnią. Pomiary wykonane w deszczowy dzień, z wykorzystaniem profesjonalnego sprzętu bazującego na lokalizacji GPS, pozwoliły uzyskać czas o sekundę gorszy. Problem z trakcją pojawia się tylko na początku, bo gdy już ruszy, zmienia się w głodnego dobermana, który kręci się do 240 km/h.
Zgrywa twardziela
Z sobie tylko znanych powodów, Koreańczycy postanowili zastosować kilka sztuczek, na które dziś nikt się już nie nabiera. Mowa tu głównie o stylistyce, a dokładniej “sportowych” detalach. Pierwsze skrzypce grają wloty powietrza pod maską, czyli coś, z czym obecnie mogą być kojarzone auta z Ingolstadt. W tym przypadku są to jednak tylko atrapy. Sztuczny jest również dyfuzor tylnego zderzaka, który nie ma nic wspólnego z aerodynamiką.
Hyundai Kona N Performance 2.0 T-GDI 8DCT
Kolejną zagadką jest zawieszenie, które względem cywilnych wersji nie zostało obniżone, a mimo to auto wygląda na bardziej przysadziste. To sprawka lakierowanych osłon nadkoli, które nie kontrastują z karoserią. Efekt jest taki, że auto rzeczywiście wydaje się niższe, a nie jest.
Hyundai Kona N Performance 2.0 T-GDI 8DCT
Prawdziwe są z kolei wloty w przednim zderzaku, prowadzące zimne powietrze do ogromnych tarcz i wyprofilowany w celu uzyskania lepszego docisku spojler na tylnej klapie, z charakterystycznym dla modeli "N" trzecim światłem stopu. Nadwozie, zwłaszcza w specjalnym malowaniu Performance Blue i masą czerwonych akcentów, robi na drodze niezłe wrażenie.
Hyundai Kona N Performance 2.0 T-GDI 8DCT
Kona N nie jest samochodem, które zginie w tłumie, bo choćby była cała pokryta czernią, rasowy wariant demaskują gigantyczne końcówki układu wydechowego, które potrafią zamienić benzynę w fajerwerki.
Surowo i rasowo
W kabinie jest skromnie. Wnętrze nie rozpieszcza nas kolorami i dobrymi materiałami, ale w zamian nic nie trzeszczy i jest ergonomicznie. Względem cywilnych odmian Kona N wyróżnia się wyłącznie błękitnymi przeszyciami na skórzano-zamszowej tapicerce i emblematami "N" na komfortowych fotelach (kubełkowych tu nie uświadczymy) i lewarku automatycznej skrzyni.
Hyundai Kona N Performance 2.0 T-GDI 8DCT
Nie uświadczymy tu miękkich plastików i karbonowych wstawek, ale do czerpania frajdy z jazdy nie one są tak naprawdę nikomu potrzebne. Mamy do czynienia z drapieżnikiem, który ma wszystkie narzędzia potrzebne do polowania.
Hyundai Kona N Performance 2.0 T-GDI 8DCT
Najważniejsza jest kierownica, bo to wokół niej najwięcej się dzieje. Do dyspozycji mamy dwa błękitne, konfigurowalne przyciski - podobne rozwiązanie zadebiutowało jakiś czas temu w autach BMW M. Lewy domyślnie odpowiada za przełączanie się pomiędzy trybami jazdy (Eco, Normal, Sport), a prawy za zrzucanie z Kony kagańca (Tryb N i N Custom).
Hyundai Kona N Performance 2.0 T-GDI 8DCT
W surowym, szaro-czarnym wnętrzu, najwięcej uwagi przykuwa czerwony przycisk "NGS", który pełni podobną funkcję, co ten w autach marki Porsche, wyposażonych w pakiet Sport Chrono. Po aktywacji "N Grin Shift" auto na 20 sekund zmienia się w rakietę. Motor wskakuje na wysokie obroty, a skrzynia zmienia biegi jak wściekła!
Lubi grzeszyć
Hyundai Kona N lubi się zabawić, ale nie uznaje kompromisów. W stricte torowych nastawach zawieszenia trzeba przygotować swoje "cztery litery" na niezły łomot, bo wraz z aktywowaniem trybu "N", amortyzatory twardnieją niczym beton. Efekt? Kierowca wraz z pasażerami zaczynają podskakiwać na najmniejszych nierównościach, ale czy to wysoka cena, jaką trzeba zapłacić za łamanie praw fizyki?
Wszystko wedle uznania
Hyundai Kona N może nie robi wrażenia kokpitem, ale gdy zaczniemy grzebać w ustawieniach, możemy się miło zaskoczyć. Tryby jazdy N można skonfigurować wedle własnego życzenia na kilkadziesiąt sposobów. Ponadto w aplikacji "N" mamy podgląd na telemetrię i siły przeciążeń, temperaturę podzespołów, a nawet możemy mierzyć czas okrążeń na torach wyścigowych. Konfigurować wedle uznania można również widok na cyfrowym wyświetlaczu, który w mojej opinii nie robi tak dobrego wrażenia, jak analogowe zegary w i30 N.
Hyundai Kona N Performance 2.0 T-GDI 8DCT
Owszem, animacje działają szybko, obraz jej wysokiej jakości, a szata graficzna jest zaprojektowana z pomysłem (w trybie "N" pojawiają się płomienie), ale nie daje to tyle frajdy, co widok pędzącej ku górze wskazówki obrotomierza.
Hyundai Kona N
Kona potrafi szybko wejść i jeszcze szybciej wyjść z zakrętu, co jest zasługą fenomenalnej mechanicznej szpery, która ułatwia zacieśnianie toru jazdy w szybkich zakrętach, a gdy kamera umieszczona z przodu pojazdu rozpozna przed sobą znak ostrzegawczy A-3 lub A-4 (Dwa niebezpieczne zakręty), podjudza kierowcę do grzeszenia, wyświetlając sugestię włączenia najostrzejszego trybu jazdy.
Hyundai Kona N
Apetyt rośnie w miarę jedzenia
Z Koną N jest trochę jak z dzieckiem - kiedy dużo się bawi, częściej sięga po coś do jedzenia. Kiedy chcemy się wyszaleć, musimy liczyć się ze sporym apetytem. W trybie "N" 280-konna jednostka zamienia benzynę w adrenalinę, a wydech w fajerwerki. To, podobnie jak w i30 N Performance, skutkuje zużyciem paliwa na poziomie nawet 17 l/100 km, co sprawia, że 50 litrowy bak paliwa w pewnych okolicznościach wystarczy na niecałe 300 km.
Crossover do miasta?
W trasie, gdy respektujemy ograniczenia prędkości, spalanie oscyluje w granicach 9-10 l/100km. Podobna sytuacja czeka nas w mieście. Jeżeli nie ulegniemy pokusie wykonania kilku dynamicznych przyspieszeń, wówczas utrzymamy średnie zużycie poniżej 10 litrów na "setkę".
Hyundai Kona N Performance 2.0 T-GDI 8DCT
Crossover do miasta?
Czy Kona N nadaje się do miasta? Producent twierdzi, że to świetna alternatywa dla młodych i głodnych emocji klientów, którym powiększyła się rodzina. Sportowy crossover z pewnością spełni oczekiwania kierowcy, ale pasażerowie, zwłaszcza ci najmniejsi, na komfort jazdy mogą narzekać.
Hyundai Kona N Performance 2.0 T-GDI 8DCT
Niemniej Kona N posiada wszystkie systemy i asystentów, które ułatwiają jazdę w zakorkowanych aglomeracjach. Problem dostrzeżemy, gdy przyjdzie do parkowania. Choć mamy na pokładzie czujniki i kamerę cofania, rzadko kiedy uda nam się wjechać na miejsce za pierwszym razem. Powód? Jak to w sportowym aucie, średnica zawracania jest naprawdę, ale to naprawdę spora.