O tym, że flagowy okręt Skody w drugim wcieleniu jest solidną limuzyną wiadomo od dawna. Dystyngowany Superb w końcu jest dużo większy i sporo tańszy od wszystkiego, co znajduje się w segmencie D, a przestrzenią w kabinie i pojemnością bagażową przewyższa często o wiele droższe auta z wyższej kategorii E. Nie powinno więc nikogo dziwić, że w ostatnich latach stał się ulubionym wozem kadr kierowniczych, czy polityków, którym nienachalne kształty nadwozia pozwalają zachować pozorną skromność. Za sprawą testowanego odmłodzonego Superba i ja zasmakowałem tego dyskretnego prestiżu, czując się jednak za sterem trochę jak szofer. Zwykle nie lubię jeździć z tyłu, ale w tym przypadku nie byłem zadowolony z faktu, że to nie ja podróżuję na obszernej kanapie...