Czytając broszury reklamowe, można natknąć się na takie hasła jak „dla całej rodziny”, „na każdą okazję”, „do miasta i w teren”, „wszystko w jednym miejscu”. Brzmi to trochę tak, jakby SUV-y uchodziły za ósmy cud świata, ale jak ktoś mądry kiedyś powiedział „zawsze znajdzie się ktoś, kto lepszy od Ciebie”. Przykładem jest chociażby Volkswagen T6.1 Multivan, przed którym nawet największe i najbardziej napompowane osobówki chylą czoła.

Nie ważne czy zapytasz tatę, dziadka, wujka czy szwagra, wszyscy będą wiedzieli, jak wygląda Volkswagen Transporter. To auto od ponad 70 lat cieszy się ogromną popularnością na wielu frontach. Volkswagen serii T może być jeżdżącą skrzynią, praktycznym dostawczakiem, wygodnym shuttle busem, domem na kołach, a także stylową, rodzinną i luksusową osobówką.

Ponieważ Volkswagen T6.1 występuje w tylu różnych wersjach, model ten trafia do bardzo szerokiej grupy klientów. 

Seria T jest częstym wyborem wśród firm budowlanych, gastronomicznych, transportowych czy hotelarskich, a także wśród indywidualnych i tych najbardziej wymagających klientów.

Multivan w czarnym, perłowym malowaniu wygląda bardzo niepozornie. Pierwsze, co rzuca się w oczy w testowanym egzemplarzu to duże, 18-calowe felgi i chromowane listwy, które jasno komunikują, że nie mamy do czynienia ze zwykłym minibusem. Jest elegancko i nowocześnie. 

W tym aucie zadbano również o miłe dla oka smaczki, w postaci oznaczeń przy reflektorach, które podobnie jak tylne lampy, są wykonane w technologii LED. 

Multivan w najbardziej prestiżowej odmianie Highline, w której oferuje wszystko to, jest nieźle wykończony, zadbano w nim o detale i genialną ergonomię.

Multivana można „ubrać” tak, by już z daleka przyciągał spojrzenia. W ofercie znajdziemy aż 20 lakierów - cztery bazowe (bezpłatne), osiem metalizowanych (3260 zł), siedem dwukolorowych (10 740 zł) i jeden perłowy (3260 zł). 

Lista felg również do krótkich nie należy. Jest w sumie 10 wzorów, dostępnych w rozmiarach 17 i 18-cali.

Multivan na tle osobówek z rodzinnego koncernu nie ma się czego wstydzić. Podobnie jak wszystkie inne modele, może być świetnie wyposażony. 

Na pokładzie busa znajdują się w pełni cyfrowe wskaźniki (Digital Cockpit) o przekątnej 10,25-cala oraz rozbudowany system multimiedialny Discover Pro, który obsługuje się za pomocą ponad 9-calowego ekranu.

Po liftingu system info-rozrywki działa już bezprzewodowo z Apple CarPlay oraz Android Auto, a na dodatek otrzymał funkcję sterowania głosowego (Voice Control). Za pomocą głosu możemy m.in. wprowadzić cel do nawigacji.

Funkcje wirtualnych wskaźników i radia obsługiwać można także z poziomu wielofunkcyjnej kierownicy. Niestety, po modernizacji pokrętła zniknęły z ekranu, ale na szczęście panel klimatyzacji nie został ruszony. Zmiana temperatury, strefy czy siły nawiewu ciągle odbywa się za pośrednictwem sprawdzonych, fizycznych przycisków.

Bez grzebania w komputerze możemy też zmieniać tryby jazdy, otwierać i zamykać tylne drzwi oraz bagażnik, a także posłużyć się asystentem zjazdu ze wzniesienia lub wyłączyć kontrolę trakcji.

Po wejściu do środka naszym oczom ukazuje się mobilne biuro. Przestronne, 7-osobowe wnętrze to cztery kapitańskie fotele (z podłokietnikami), z których dwa środkowe mają zintegrowane foteliki dziecięce. Można je obrócić o 180 stopni i dowolnie przesuwać.

Do przodu i do tyłu rusza się także szeroka i tylna kanapa, z rozkładanym, centralnym podłokietnikiem. Możemy więc zaoferować więcej miejsca pasażerom lub powiększyć bagażnik. 

W kabinie znalazło się również mnóstwo schowków i szuflad, a także jeżdżący i obrotowy stolik z wysuwanymi półeczkami na napoje.

Do tego ważniejszego, tylnego przedziału można się dostać zarówno od lewej, jak i prawej strony. Drzwi otwierają oraz zamykają się elektrycznie, a jakby tego było mało, potrafią się same domykać.

Tuto dysponuje ogrzewaniem postojowym, 3-strefową klimatyzacją, roletami słonecznymi i gniazdami ładowania USB-C i 12V. Do pełni szczęścia brakuje tylko mocniejszego gniazda 230V, które umożliwiłoby pracę zdalną w najdalszych zakątkach świata i odrobinę więcej miejsca w przestrzeni ładunkowej przy domyślnej konfiguracji siedzeń.

Duża grupa, z którą ruszyłem Multivanem na wakacje, nie miała zastrzeżeń do niczego. Wszyscy mieli odpowiednio dużo przestrzeni na barki, nogi i nad głowami. Mi również podróżowało się bardzo wygodnie, choć do wysokiej pozycji za kierownicą nie jestem przyzwyczajony. Ułożenie się odpowiednio i wygodnie przed sterem tego okrętu przyszło gładko. Kierownicę można regulować w dwóch płaszczyznach, a fotele sterowane są elektrycznie i mają funkcję zapisywania ustawień.

Volkswagen Multivan mierzy 4904 mm długości, 1904 mm szerokości i 1950 mm wysokości, a jego rozstaw osi ma równe 3000 mm. Mimo poważnych gabarytów i długości zbliżonej do dużej limuzyny, jeździ się nim łatwo i przyjemnie. Jest wystarczająco zwrotny do kręcenia się po mieście i wąskich uliczkach, a czujniki parkowania wraz z kamerą cofania dającą wysoką jakość obrazu, w zupełności wystarczają do przeciskania się po ciasnych parkingach. Rzecz jasna trzeba mieć się na baczności, ponieważ istnieją jeszcze przestrzenie parkingowe, w których sufit kończy się na wysokości 1,85 m.

Pod maską testowanego egzemplarza pracowała dobrze znana i lubiana 2-litrowa jednostka TDI o mocy 204 KM i 450 Nm. Diesel współpracuje z równie popularną, 7-biegową przekładnią DSG, która w tym wydaniu przenosi cały moment obrotowy na wszystkie cztery koła.

Na reakcję gazu niestety trzeba tu chwilę poczekać, jednak gdy już ruszymy, skrzynia zmienia biegi gładko i bez szarpnięć. W efekcie Multivan oszczędnie pokonuje długie trasy i poradzi sobie poza utwardzonymi szlakami (napęd 4MOTION). Zajechać można nim daleko ponieważ zbiornik paliwa mieści 70 litrów. 

Na dystansie blisko 600 kilometrów, często z kompletem pasażerów i pełnym bagażnikiem, udało mi się w cyklu mieszanym uzyskać spalanie na poziomie 9 l/100 km. Podobnie jak osobowe modele z grupy Volkswagena, Multivan posiada system DCC z kilkoma trybami jazdy tj. Eco, Comfort, Normal, Sport oraz Individual, w którym kierowca może dopasować po swojemu pracę zawieszenia, silnika, skrzyni i systemów bezpieczeństwa.

W segmencie minibusów jest spora konkurencja, jednak pod względem komfortu, wykończenia i zaawansowania, a także napędu, Multivanowi najbliżej do reprezentanta spod znaku trójramiennej gwiazdy. Mowa rzecz jasna o Mercedesie Klasy V, który jest luksusową odmianą Vito, tak jak Multivan jest luksusowym wydaniem Transportera. W tych autach naprawdę ciężko doszukać się wad, choć niewątpliwie w przypadku Multivana, sporą przeszkodą jest cena.

Okazuje się, że model z Wolfsburga w bogatej konfiguracji, jak ta testowana, potrafi kosztować tyle co Mercedes. 

Egzemplarz, który trafił do naszej redakcji został wyceniony na 387 tys. brutto. Wyjściowo kosztował 315 tys. i został doposażony za ponad 72 tys. złotych. Taki stan rzeczy oznacza, że po dopłaceniu do interesu niecałych 30 tys. złotych (niespełna 10 proc. wartości Multivana), moglibyśmy wyjechać z salonu nowym BMW X7 lub Mercedesem GLS. Którą pójść drogą?

Na niemal każdej płaszczyźnie Multivan wydaje się być najlepszym rozwiązaniem, gdy szukamy dużego, wygodnego auta na długie wypady.

Multivan zmieści sporą gromadę, zajedzie daleko i nie przestraszy się, gdy trzeba będzie odbić z asfaltu na boczną ścieżkę. Niestety ta wszechstronność kosztuje krocie, co najlepiej obrazuje fakt, że w topowym wydaniu można go zestawić z flagowymi modelami marek premium.

Czy Volkswagen Multivan jest wart swej ceny? Absolutnie tak, jednak choć każdy patrzy na niego z zamiłowaniem, w obecnych czasach Multivan po prostu nie budzi takich emocji jak gigantyczne SUV-y. 

Niebawem w salonach zadebiutuje już siódma odsłona niemieckiego minibusa, która wniesie do segmentu sporo świeżości. Czy będzie równie dobra jak obecna generacja? To na pewno! Miejmy tylko nadzieję, że inżynierowie i projektanci dogadali się z księgowymi i w modelu tym nie będzie widać rażących oszczędności.