Niedawno sprawdziliśmy jakie auta są najtańsze na polskim rynku. Prześwietliliśmy ich wyposażenie oraz jednostki napędowe. Teraz przyszedł czas na jeden z najszybciej rosnących motoryzacyjnych segmentów. Jeśli któryś z producentów zaspał, trudno mu nadgonić crossoverowy boom. Niektóre z modeli przecież już doczekały się faceliftingu! Po porównaniu ofert wybraliśmy 10 najtańszych – co nie znaczy, że najgorszych – crossoverów dostępnych w polskich salonach.
.
Dacia Sandero Stepway – 40 950 złotych
W ofercie rumuńskiego producenta znaleźć można niezwykle popularnego Dustera, który jest jednym z najtańszych samochodów klasy SUV. Tym razem jednak skupiamy swoją uwagę na obdarzoną wieloma terenowymi dodatkami Dacię Sandero Stepway. Model ten nie ma napędu na cztery koła, lecz producent zdecydował się na podniesienie prześwitu o 4 centymetry. Stepway jest charakterystyczny dzięki plastikowym poszerzeniom, relingom dachowym, unikatowej dla tej wersji tapicerce czy osłonom podwozia. Najtańszy Stepway oferowany jest z benzynowym, 90-konnym silnikiem TCe, bez radia czy klimatyzacji (dostępne w pakietach), ale ta jednostka również pojawia się w salonach z fabryczną instalacją LPG za dopłatą 2500 złotych. Jak zwykle w przypadku Dacii, nawet samochody z najbogatszym wyposażeniem oraz silnikiem wysokoprężnym są tańsze niż niektóre propozycje konkurencji z bazową listą dodatków.
Citroen C4 Cactus – 49 900 złotych
Citroen C4 Cactus był pierwszym modelem pokazującym nową drogę Citroena. Niektórym trudno było przyzwyczaić się do jego wyglądu, jednak nie ma co ukrywać - w zestawieniu można znaleźć jeszcze dziwniejsze stylistycznie twory. Francuska propozycja pokazuje, że projektanci z tego kraju nie zapomnieli jak robi się charakterystyczne i figlarne samochody. Nie sposób nie zauważyć różnokolorowych poduszek powietrznych na drzwiach, które chronią karoserię na ciasnych parkingach. W środku, zamiast fotela kierowcy, umieszczono wygodną kanapę. Kokpit jest wyjątkowo ascetyczny, ale inne propozycje grupy PSA pokazały, że nie potrzebujemy na co dzień napompowanych, gigantycznych wnętrz. Może się wydawać, że Cactus gra w klasie znacznie większych aut, ale waży około tony, a pod maską znajdziemy trzycylindrowe i żwawe jednostki. Ceny zaczynają się nieco poniżej psychologicznej bariery pięćdziesięciu tysięcy złotych, lecz jednostka benzynowa w tej wersji ma tylko 82 KM. Mało, bowiem pozbawiono jej turbosprężarki. 110-konny motor, optymalny dla tego auta, to koszt już 63 590 złotych. Ciężko jednak znaleźć w tej cenie bardziej charakterystyczny samochód...
Peugeot 2008 – 54 900 złotych
Ta marka grupy PSA jest pozycjonowana nieco wyżej od "przeznaczonego dla mas" Citroena. 2008 przeszedł niedawno facelifting, choć zmiany są bardzo kosmetyczne. Producent zaznacza przykładowo, że logo trafiło z maski na zupełnie nowy grill, a przednie światła są bardziej wyraziste. Cena 54 900 złotych dotyczy samochodów wyprodukowanych od października i jest przynętą mającą ściągnąć klientów do salonów. Za taką kwotę otrzymujemy auto z silnikiem trzycylindrowym, wolnossącym, który montowany jest również w Cactusie. Brak możliwości zamówienia pakietów skutecznie ogranicza możliwości konfiguracji, nie można również dobrać systemu Grip Control, który kontroluje układ ESP w zależności od nawierzchni. Kolejna pozycja w cenniku to już 63 400 złotych, lecz trzeba przyznać, że analogicznie jak w przypadku Citroena, małe jednostki zaskakują werwą oraz kulturą pracy, nie tracąc animuszu nawet przy autostradowych prędkościach. No i 2008 bardzo przyjemnie się prowadzi...
SsangYong Tivoli – 56 900 złotych
SsangYong nie wpisał się na stałe w motoryzacyjny krajobraz naszego kraju, choć można jeszcze zauważyć jeżdżące Musso czy wyjątkowo charakterystycznego Rodiusa. Marka otwiera jednak zupełnie nowy rozdział modelem Tivoli, opracowanym samodzielnie po przejęciu marki przez hinduską Mahindrę. W podstawie mamy benzynowy silnik 1.6 o mocy 128 koni mechanicznych łączony z manualną, sześciobiegową skrzynią biegów. Jednostka jako jedna z nielicznych w segmencie jest wolnossąca, co wielu konsumentów uzna za plus. Producent dorzuca też tylne światła w technologii LED, tempomat, tylną kanapę dzieloną w proporcji 60/40 i manualną klimatyzację. Na tle konkurencji nie wygląda to źle, tym bardziej, że jakość materiałów w kabinie nie odbiega znacząco od przyjętych standardów. W droższych odmianach mamy już automatyczną skrzynię czy nawet napęd 4x4. Tivoli już przyjęło rolę poważnego konkurenta dla innych aut z tego zestawienia, a marka SsangYong dopiero się rozkręca...
Renault Captur – 55 900 złotych
Captur pojawił się na rynku trzy lata temu i niemal od razu zdmuchnął konkurencję z podium rankingów sprzedaży. Stylistyka mocno czerpie z miejskiego Clio, a samo Renault dzięki sukcesowi w tym segmencie zdecydowało się na zaatakowanie klasy wyżej z modelem Kadjar. Renault Captur bez napędu 4x4 i z prześwitem wynoszącym 170 milimetrów nie zwojuje sporo w terenie, ale nie ma co ukrywać – Captur nigdy nie był do tego projektowany. Chyba, że w... Rosji, gdzie pod nazwą Kaptur jest dostosowany do dróg niskiej jakości. Za 55 900 złotych Renault oferuje auto z 90-konnym, trzycylindrowym silnikiem, który swoją żwawą naturę i chęć wkręcania się na obroty pokazał już chociażby w cukierkowym Twingo. Warto zauważyć, że za tysiąc złotych więcej wchodzimy na kolejny stopień wyposażenia, przez co otrzymujemy już radio i klimatyzację. Co więcej, kolejne pakiety nie różnią się znacznie swoimi cenami, choć jeśli będziemy chcieli mieć mocniejszy silnik, wysupłać trzeba będzie 65 400 złotych. I to nie koniec cennika...
Nissan Juke – 55 900 złotych
Nie ma chyba w tym zestawieniu auta, które doczekałoby się tak różnych opinii na temat wyglądu nadwozia. Dla jednych jest paskudny, dla innych piękny. Nie zmienia to faktu, że to właśnie dzięki "żuczkowi" Nissan przypieczętował ostatecznie swoje zwycięstwo w segmencie crossoverów. Jeśli uda nam się przełknąć stylizację, Juke może być nasz od 55 900 złotych, choć tak jak w przypadku konkurencji nie można oczekiwać wodotrysków. 94-konny silnik o pojemności 1.6 litra łączony z 5-biegową skrzynią wydaje się już nieco opuszczoną przez Japończyków konstrukcją, bowiem oferowany jest w dwóch najtańszych wersjach wyposażenia. Bazowa nie oferuje zbyt wiele, ale za nieco ponad 60 000 złotych w pakiecie Visia PLUS (akcent na drugi człon) dostaniemy już aluminiowe felgi, elektrykę szyb, klimatyzacje czy fotel regulowany na wysokość (!). Niestety, w przypadku tego silnika zapomnieć możemy o możliwości doposażenia auta w ksenonowe reflektory czy chociażby panoramiczny dach. Nie zmienia to faktu, że Juke to wyjątkowo wszechstronne auto – może mieć napęd na cztery koła i być też wyścigówką wprost od wyczynowej dywizji NISMO. Tyle, że takie przyjemności to około 100 tysięcy złotych.
Fiat 500X City Look - 55 900 złotych
Fiat kontynuuje rozwijanie linii opartej na kultowej "pięćsetce". Po wpisującej się w segment vanów 500L (oraz jeszcze dłuższej Living i uterenowionej Trekking), przyszedł czas na segment crossoverów. Myli się jednak ten, kto sądzi, że duża "pięćsetka" współdzieli grono elementów z pociesznym maluchem. Tak naprawdę to europejski odpowiednik Jeepa Renegade, ba, nawet produkowane są w tej samej włoskiej fabryce San Nicola del Melfi. Fiat jednak zdaje sobie sprawę, że nie każdy chciałby wskakiwać w błoto tuż po wypicu espresso, stąd też w ofercie znalazły się modele "cywilne" jak i oferujące off-roadową stylistykę oraz napęd na cztery koła – tych oczywiście nie znajdziemy w naszym zestawieniu. Przeznaczone do miasta Fiaty 500X otwierają cennik konkurencyjną kwotą, bowiem za 55 900 złotych Włosi są w stanie zaoferować 110-konny, benzynowy silnik 1.6 oraz pięciobiegową, manualną skrzynię biegów. Z tą samą jednostką oferowany jest również wyższy pakiet opcji, do którego trzeba dopłacić 4 tysiące, ale dostajemy już klimatyzację, radio z łączami USB i AUX czy chłodzony schowek. Czy warto? To musicie ocenić sami. Na pewno nie kierowalibyśmy się mocą silnika – 110 koni wystarczy w zupełności, a mocniejsza "benzyna" (czy też słabszy diesel) wymagają wyciągnięcia na stół około 70 000 złotych i wejście w poziom znacznie bardziej wysublimowanego wyposażenia. Nie zmienia to faktu, że warto zwrócić uwagę na rosłego Włocha.
Kia Soul – 59 900 złotych
Dobra wiadomość dla przymierzających się do zakupu Kii Soul. Samochód w swojej drugiej generacji jest już z nami trzy lata, a więc istnieje ogromna szansa, że na zbliżających się targach motoryzacyjnych w Paryżu zobaczymy już oficjalny facelifting (w Korei premiera miała już miejsce). Nie przewidujemy ogromnych zmian, ale modernizacja sprawi, że dilerzy będą bardziej skorzy do negocjacji odnośnie przedliftowych pojazdów. Kia nie ma ogromnego wyboru silników, nie oferuje też napędu na cztery koła, jednak punktuje obecnymi propozycjami oraz niezłym wyposażeniem w podstawowym pakiecie M (wersji S nie przewidziano). Za mniej niż 60 000 złotych otrzymujemy auto z silnikiem 1.6 o mocy 132 koni mechanicznych i sześciobiegową skrzynią manualną. Na liście wyposażenia standardowego znaleźć można centralny zamek, elektrycznie regulowane szyby, klimatyzację, radio z AUX oraz USB, czyli wszystko to, czego potrzebujemy do wygodnego przemieszczania się na co dzień. Dopłaty w wysokości 2000 złotych wymaga lakier metalizowany. Pudełkowate nadwozie może nie jest zbyt popularnym widokiem na polskich drogach, lecz Kia Soul jest jednym z hitów sprzedażowych Kii. Duża ilość miejsca, nieźle dobrane wyposażenie i niezwykle poprawne wnętrze pozwalają przymknąć oko na jedną z większych wad – mały bagażnik. Nie można mieć wszystkiego, ale z Soulem można mieć... trochę więcej.
Suzuki Vitara – 61 900 złotych
Vitara nieco oddaliła się od wizerunku wszędobylskiej terenówki na rzecz bardziej cywilnej prezencji. Nie zrezygnowano jednak ze znacznego prześwitu wynoszącego 18,5 centymetra, co jest więcej niż wystarczającą wartością. Jest także jedną z niewielu rynkowych propozycji, w których napęd 4x4 jest dostępny w najniższej wersji wyposażenia, co więcej, takie auto dostępne jest jeszcze poniżej psychologicznej bariery 70 000 złotych. Pomimo tego, że Suzuki powoli przestawia swoją gamę na silniki turbodoładowane. Suzuki Vitara dostępna jest z wolnossącym silnikiem o pojemności 1.6 generującym 120 KM, co w zupełności wystarcza do codziennej jazdy, tym bardziej, że auto waży niewiele ponad tonę. W trasie może nieco irytować 5-biegowa skrzynia biegów oraz niewystarczające wyciszenie, na co nie wskazywałaby przyzwoicie wykończona kabina. Wyposażenie wersji Comfort (bazowej) to między innymi klimatyzacja manualna, radio z łącznością bluetooth i czterema głośnikami oraz siedem poduszek powietrznych, w tym kolanowa. To najwyraźniej przekonało klientów, bowiem Vitara stanowi mocny trzon sprzedaży Suzuki w Polsce.
Suzuki SX4 S-Cross – 66 900 złotych
Facelifting Suzuki SX4 S-Cross wprowadził nieco zamieszania w klasie. Może się wydawać, że zmiany są wyłącznie powierzchowne, lecz inżynierowie wykonali znacznie więcej pracy. S-Cross pozbył się jednostek wolnossących na rzecz motorów turbodoładowanych. Kolejny bastion upadł, lecz nawet trzycylindrowa, litrowa jednostka generująca 110 koni mechanicznych zachwyca kulturą pracy i reakcją na gaz. Trudno się dziwić – Suzuki cały czas rozwija możliwości "benzyn", nie wgłębiając się w rozwiązania wysokoprężne. Nowy SX4 również prowadzi się bardzo przyjemnie, przekazując sporo informacji do kierowcy. Bazowa wersja dostępna jest z 5-biegowym manualem, ale nawet w takiej konfiguracji można doposażyć auto w napęd 4x4. Wyposażenie nie różni się zbytnio od tego oferowanego w Vitarze, choć wnikliwi zauważą obecność tempomatu. Problemem może być tylko bardzo charakterystyczna stylistyka, ale inni japońscy producenci mają jeszcze odważniej stylizowane auta w swojej gamie.
Lista nie uwzględnia promocji, przez co do zestawienia nie udało się wskoczyć Skodzie Yeti, którą choć wyceniono na 72 180 złotych, można kupić za 10 000 złotych mniej po zdecydowaniu się leasing lub kredyt. Brakuje również Mitsubishi ASX, któremu cena nawet z rabatami uniemożliwiła wskoczenie na umowne 11 miejsce zestawienia. Nie można też zapomnieć o Oplu Mokka, który do końca wakacji sprzedawany był z rabatem w wysokości 6000 złotych, a już niedługo zobaczymy odświeżoną wersję X. Nie zmienia to faktu, że podane ceny są wartościami katalogowymi i mogą różnić się od ofert dealerów. Jak bardzo? To zostawiamy waszym umiejętnościom negocjacyjnym.