Pod koniec 2018 roku, świeżo nabyta Tesla Model X przygniotła do ściany garażu matkę 2-letniego chłopca, będącą wówczas w ósmym miesiącu ciąży. Ten incydent, który mogł skończyć się tragicznie, jest zdaniem rodziny winą niewystarczających zabezpieczeń auta.
Przeczytaj także: Tesla sama uniknęła wypadku na autostradzie. Autopilot spisał się na medal - zobacz WIDEO
Według Mallory Harcourt, która jest powodem w sprawie, felernego dnia podjechała ona pod garaż, wyciągnęła z samochodu zakupy i swojego 2-letniego syna. Gdy zmierzała do domu, ten zawrócił i wskoczył za kierownicę Tesli, pociągnął dźwignię zmiany biegów i zaparł się o pedał gazu. Auto wjechało w poszkodowaną i przygwoździło ją do ściany garażu.
Taka relacja pokrywa się z zapisami z komputera pokładowego auta. Przebieg zdarzeń zgadza się z tym, co twierdzi matka. Skąd w takim razie sprawa z powództwa cywilnego, wniesionego przeciwko producentowi elektrycznych samochodów?
Przeczytaj także: Tesla Model 3 wjechała do pralni. Wcale nie zawinił autopilot - WIDEO
Zdaniem matki, nieporozumieniem jest, że dwulatek może tak łatwo odjechać zaparkowanym samochodem. Rodzina obwinia Teslę o niewystarczające zabezpieczenia przed niezamierzonym użyciem.
Ciężko mówić o zamierzonym użyciu ze strony 2-latka, ale z drugiej strony dane zapisane w "czarnej skrzynce" stawiają sprawę jasno - wszystkie kroki niezbędne do ruszenia autem z miejsca zostały poczynione przez kierowcę. Nawet, jeśli w danym momencie był nim 2-latek.
Pani Harcourt została przewieziona do szpitala i przedwcześnie urodziła dziecko. Miała miednicę pękniętą w trzech miejscach i złamaną nogę, jednak cała sytuacja mogła skończyć się dużo gorzej. Teraz pozostało jej wracać do zdrowia i czekać na rozstrzygnięcie sprawy w sądzie.