Audi RS e-tron GT na torze
Elektryczny odrzutowiec Audi gościł już w naszej redakcji lecz tym razem mieliśmy okazję poznać go bliżej w warunkach torowych. Na zaproszenie Audi udaliśmy się do Niemiec, a dokładnie w okolice Ingolstadt. Znajdujące się tam Audi experience center to połacie asfaltu, płyty poślizgowe, całkiem pokaźna torowa nitka i kompetentna kadra, dzięki której możemy się nie tylko dobrze bawić, ale i szlifować umiejętności za kierownicą. Podczas spotkania dowiedziałem się kilku faktów o najszybszym elektrycznym Audi, a 644-konny napęd sprawił, że cały ten dzień był trochę jak film, przewijany na podglądzie...
Audi driving experience na torze w Neuburgu nad Dunajem
Skąd wzięło się takie porównanie? Po pierwsze, za kółkiem samochodu, który do setki przyspiesza w 3 sekundy, wszystko dzieje się szybciej. Wierzchołek zakrętu zbliża się z zawrotną szybkością, torowe tarki i pachołki znikają w lusterku wstecznym kilka razy szybciej niż nakazuje zdrowy rozsądek. To, co Audi RS e-tron GT robi w warunkach torowych jest niesamowite. Po drugie - podobnie, jak w przypadku przewijania filmu na podglądzie, tutaj akcji również nie towarzyszy niemal żaden dźwięk. Oczywiście w trybie sportowym, udawane brzmienie napędu dobiega do uszu kierowcy (i osób znajdujących się na zewnątrz), ale to trochę zbyt mało, by nazwać to "dźwiękiem silnika". To nie wada, a raczej cecha najszybszego elektryka z Ingolstadt.
Kilka faktów o Audi RS e-tron GT
W centrum testowym Audi, które posłużyło nam za plener do ćwiczeń za kierownicą mieliśmy okazję wykonywać próby awaryjnego hamowania, jeździć po nitce toru, zmierzyć się w próbie slalomu, a także wprowadzać samochód w nadsterowny poślizg. To ostatnie to nie lada gratka - był to jedyny moment, w którym mogliśmy pozwolić sobie na wyłączenie asystentów i systemów wspomagających. Audi RS e-tron GT z napędem quattro słucha się kierowcy i daje przedłużać kontrolowany poślizg niemal w nieskończoność. Nie jest przy tym tak swobodne jak auto tylnonapędowe, bo elektronika nawet z ograniczonym działaniem ESP czuwa nad tym, by moment obrotowy był rozdzielany na poszczególne koła w efektywny sposób, ale natychmiastowy dostęp do momentu obrotowego i wyraźna preferencja napędu na tył pozwala na efektowne boki, które po chwili ćwiczeń naprawdę łatwo opanować.
Ciekawym odkryciem zaowocowała również próba slalomu na mokrej nawierzchni. Okazuje się, że topowy e-tron GT, mimo masy własnej 2323 kg potrafi skręcać jak samochód ważący 1,5 tony. Neutralna charakterystyka i późno interweniująca kontrola trakcji pozwala szybko dotrzeć do limitu swoich umiejętności i szlifować coraz bardziej powtarzalne próby. Wygląda na to, że prędzej znudzi się to nam, niż samochodowi, bo RS e-tron GT jest zdolny do wykorzystywania pełnej mocy raz za razem, a całodzienne szaleństwa na torze nie robiły na nim większego wrażenia. Zdaniem instruktorów, którzy czuwali nad nami w czasie ćwiczeń, pod względem powtarzalności i niezawodności, RS e-tron GT to naprawdę najwyższa półka aut elektrycznych. Nie mam powodu, by w to nie wierzyć.
Jazda po nitce
Nitka toru testowego w Neuburgu nad Dunajem owocuje w szybkie zakręty i premiuje spokój na kierownicy. Wiele sekwencji da się tu przejechać tylko minimalnie kręcąc kierownicą, ale co stanie się, gdy za kółkiem siądzie amator - osoba, która ma jakieś pojęcie o sportowej jeździe, ale nie ściga się i nie jeździ na tor co tydzień? Elektryk Audi pozostaje zaskakująco neutralny, a w podbramkowych sytuacjach możemy liczyć na układ hamulcowy z węglowo-ceramicznymi tarczami. Biorąc pod uwagę, że mówimy o drogowym samochodzie osobowym, przeciążenia generowane przez Audi są wręcz niedorzeczne. Choć RS e-tron GT nie jest samochodem idealnym, w warunkach torowych pokazuje oblicze, którego nie odkryje prawdopodobnie 95% posiadaczy tego modelu. Dość powiedzieć, że podczas jazdy w parach, przejażdżka na fotelu pasażera niemal za każdym razem kończyła się zawrotami głowy.
Warto odwiedzać tor
Oczywiście RS e-tron GT ma garść większych lub mniejszych wad. Sporo kosztuje, a i tak trzeba w nim dopłacać za kamerę cofania. Tylna kanapa jest z kolei odrobinę zbyt ciasna dla wysokich pasażerów, a auto z racji swojej masy zjada opony ze smakiem i w pośpiechu prosi o dokładkę. Koniec końców, trudno mieć jednak żal o te mankamenty. Zwłaszcza po dniu, który wywrócił wnętrzności na lewą stronę i skończył się lekkimi zakwasami. Audi RS e-tron GT to cichy, ale i jeden z najlepszych RS-ów, jakie powstały. Niewiele jest aut, które mogą równać się z nim pod względem możliwości i potencjału do dynamicznej jazdy. Czasami, zdolności do hamowania, skręcania i przyspieszania były aż zaskakujące. Wniosek jest prosty - warto jeździć na tor, zarówno po to, by odkryć mocne strony swojego auta, jak i po to, by odkryć słabe strony siebie jako kierowcy.