Autonomiczne pojazdy? Jedni się ich obawiają, a drudzy czekają na nie z wytęsknieniem. Nie każdy jednak wie, że samojeżdżące taksówki nie są wcale melodią dalekiej przyszłości, a taki otwarty dla klientów projekt funkcjonuje już w Arizonie. To oczywiście wczesna faza rozwiązania, ale przejazdy robo-taksówkami Waymo są realizowane komercyjnie i bez ludzkiego operatora za kółkiem. To prawdziwa autonomia, która, jak widać na poniższym filmie, zalicza wpadki i boryka się z kłopotami.
Sprawdź: Ukradli dwa Mercedesy za jednym zamachem. Szło im jak po maśle - do czasu
Autonomiczna taksówka świetnie radziła sobie przez pierwsze 12 minut kursu, jednak w pewnym momencie napotkała problem, z którym poradziłby sobie każdy ludzki kierowca. Dla pojazdu sterowanego przez program komputerowy przeszkodą nie do przejścia okazały się być roboty drogowe, a konkretnie - postawione na prawym pasie pachołki.
Blokowanie ruchu, przystanek za przystankiem
Ten drobiazg sprawił, że Chrysler Pacifica wiozący klienta nie wiedział co ma zrobić i wezwał na pomoc obsługę techniczną. Po krótkiej chwili pojazd wydostał się z "tarapatów", jednak raz za razem przestawał jechać, niepoprawnie interpretując sytuację w obszarze robót drogowych. Przejazd został dokończony przez kierowcę, któremu wreszcie udało się zasiąść za kierownicą już nie do końca autonomicznego pojazdu.
Choć wygląda to śmiesznie i pokazuje, że w kwestii pełnej autonomii pojazdów jest jeszcze dużo do zrobienia, paradoksalnie taka sytuacja pokazuje, że samojeżdżące auta mają szansę być bezpieczniejsze od tych prowadzonych przez ludzi. Fakt, że taksówka Waymo została zatrzymana przez mały, plastikowy pachołek, świadczy o tym, że autonomiczne samochody są bardzo ostrożne w swoich ruchach.