Zacznijmy od tego, że jazda w trybie autonomicznym — czyli zmodyfikowanym asystentem utrzymania pasa ruchu — po krętych górskich drogach, nie należy do najlepszych życiowych decyzji. Zwłaszcza wtedy, gdy na pokładzie mamy całą rodzinę. Kierowca Modelu X jest zdania, że winę w tym wypadku poniósł wyłącznie autopilot. Cóż, dopóki specjaliści z Tesli nie stwierdzą, co było prawdziwą przyczyną, pozostaje sugerować się tym, co widzimy na nagraniu.
Cały film trwa blisko trzy minuty, ale nas interesuje to, co dzieje się od 2:20. Przez całe nagranie samochodem kieruje autopilot, co potwierdził sam kierowca. Chwilę po drugiej minucie droga robi się bardziej kręta, a kiedy auto znalazło się na łuku w kształcie litery "S", straciło orientację, w wyniku czego prawie zsunęło się ze wzgórza.
Z opisu czytamy także, że kierowca całą drogę miał ręce na kierownicy i zwracał uwagę na to, co działo się na drodze. Dzięki temu — jak twierdzi — był w stanie szybko zareagować w chwili, kiedy auto zjechało z drogi.
Jednak tuż przed wejściem w łuk, wygląda na to, że auto zaczęło przyśpieszać — czego autopilot by nie zrobił. Najprawdopodobniej kierowca przed zakrętem dodał gazu, co w przypadku Tesli dezaktywowało jazdę autonomiczną (podobnie jak hamowanie). Idąc tym tropem, całość miałaby ręce i nogi.
Kiedy auto zmieniło kierunek jazdy, wykryło przed sobą ścianę, co zmusiło systemy bezpieczeństwa do szybkiej reakcji. Niestety, droga była wąska, a prędkość wciąż zbyt wysoka. Na całe szczęście w wypadku nikt nie ucierpiał.